Posts Tagged ‘Karniów’

49=50. Taka matematyka tylko w Księstwie Karniowskim

Czterdziesta dziewiąta Krnovska 50 przeszła do historii.

2014_05_24_IMG_3493W sobotę 24 maja 2014 r. wzięliśmy udział w imprezie organizowanej przez Klub Czeskich Turystów z Krnova. Polska grupa wędrowała trasą pięćdziesięciokilometrową, po znanych sobie terenach. Wybierając się za południową granicę na cykliczne czeskie imprezy można sobie pewnie za każdym razem zadać pytanie, czy ma sens po raz kolejny przemierzanie tych samych tras, oglądanie tych samych widoków itp. Co z tego, że trasy wytyczone przez organizatorów się powtarzają, skoro za każdym razem można zauważyć wcześniej niewidziany pomnik, tablicę pamiątkową, czy miejsca, które zmieniły swój wygląd. Oprócz tego, ważne jest z kim się wędruje. Współuczestnicy, i ci co bywają prawie na każdej imprezie i ci, którzy pojawiają się od czasu do czasu to kolejna nieodłączna część całości dodająca wędrówce sporej dawki humoru, czasem nuty rywalizacji a bywa że i sporów, nawet politycznych:). Nie można nie wspomnieć też i o pogodzie, która miała sprzyjać i właściwie tak było, choć chwilami pokazała, że meteorolodzy nie są w stanie przewidzieć jej dokładnie nawet na najbliższych kilka godzin. Kilka minut po szóstej w sobotę Krnov powitał rzęsistym deszczem. Okazało się, że na szczęście krótkim. Miało to znaczenie tylko takie, że nie trzeba było moknąć, bo plany nie zakładały rezygnacji z uczestnictwa ze względu na warunki atmosferyczne. Nasza polska grupa wyruszyła oczywiście na trasę najdłuższą. W Krnovie najliczniej stawili się przedstawiciele Prudnika w osobach Stanisława, Pawła i dwóch Dawidów (dla odróżnienia na użytek tego tekstu nazwę jednego Szybkim Dawidem, a drugiego Panem Dawidem). Pozostali to Anna (Opole), Łukasz ( Kędzierzyn-Koźle ) i autor tekstu. Wg. opisu otrzymanego od organizatorów, trasa marszu z wyjątkiem ostatniego odcinka pokrywała się z trasą ubiegłoroczną. Wyruszyliśmy więc zdobyć na początek Cvilin.

Cvilin

Cvilin

Przy podejściu na ten wznoszący się 441 m n.p.m. szczyt wyprzedza nas biegnąc Szybki Dawid. Nie daliśmy się
sprowokować do rywalizacji, co skutkowało przybyciem na metę kilka chwil po prudnickim biegaczu ( no, może kilkanaście chwil ). Na wierzchołku Cvilina mijamy kościół ozdobiony herbem rodowym Lichtensteinów, którego jednym z elementów jest herb księstwa karniowskiego. Warto dodać, że bez wsparcia finansowego tego rodu nie byłoby pobliskiej wieży widokowej z 1903 roku czy Domu Strzeleckiego, dziś pełniącego funkcję odpowiednika młodzieżowego domu kultury, przy którym rozpoczynaliśmy wędrówkę.

Kolejny znaczący punkt na trasie, to nieodległy Zadni Cvilnsky kopec ( 423 m n.p.m. ) z ruinami średniowiecznego zamku Cvilin. Po jego przebudowie na przełomie 15 i 16 stulecia uzyskał drugą nazwę i jest bardziej znany jako Šelenburk. Maszeruje się dobrze, pogoda sprzyja i niemal niezauważenie stajemy na kolejnym szczycie. To Strážiště w Uvalnie ( 400 m n.p.m.). Na szczycie znajduje się wieża widokowa-mauzoleum Hansa Kudlicha, mieszkańca Uvalna, który przyczynił się do zniesienia poddaństwa chłopów w monarchii austro-węgierskiej. Ze wzgórza widać zarysy szczytów Beskidu Morawsko-Śląskiego,co przy takiej pogodzie jak w sobotę wydaje się nieprawdopodobne, ale jednak możliwe. Widać też szosę, którą będziemy podążać przez najbliższych kilkanaście minut a dalej las, który uwolni nas od asfaltu. W maleńkiej osadzie Pocheň decydujemy się na chwilę zejść ze szlaku,by stanąć na wzgórzu z pozostałościami zamku Vartnov, zniszczonego już w 15 stuleciu. W tej miejscowości nasza grupa podzieliła się, ponieważ Stanisław i Pan Dawid powędrowali dalej, podczas gdy pozostali uczestnicy szukali drogi na hrad. Spotkaliśmy się dopiero na mecie. Z osady Pocheň wędrujemy kilka kilometrów przez las, wiedząc, że tuż zanim czeka nas przejście przez niesamowicie długi Lichnov. Nie pierwszy raz będziemy przechodzić przez tę miejscowość, więc wiemy, że i tym razem damy radę. W okolicy Lichnova niepokojąco się chmurzy a z oddali wydaje się słychać odgłosy burzy. Przed nami ponad godzina drogi do Milotic nad Opawą. Otwartą przestrzeń za Lichnovem i las do Milotic udało się przejść bez niespodzianek ze strony pogody.

Odzież przeciwdeszczową czas włożyć.

Odzież przeciwdeszczową czas włożyć.

Potem jednak zaczął padać deszcz. Okazało się, że był krótkotrwały i mało intensywny. Jedyne co po deszczu zostało, to mokra trawa na szlaku do Zatoru. Po krótkim odpoczynku w Zatorze przy źródle mineralnym, zaczerpnięciu wody i krótkiej dyskusji z Czeszką na temat polityki i jakości polskiej żywności ruszamy dalej. Przed nami jeszcze ok.20 kilometrów, ale za to będzie to „górska” część trasy. Z miejscowości na tym odcinku pozostał już tylko Radim no i oczywiście Krnov, ale to dopiero na końcu.
Przy byłym sanatorium na Ježníku rezygnujemy z wcześniejszego planu wejścia na wieżę. Widziany niedawno z nad Radima Pradziad był tak słabo widoczny, że panorama z wieży byłaby mizerna.

2014_05_24_IMG_3569Pewną rekompensatą staje się widok z Bezručoveho vrchu. Nie jest on zbyt rozległy, ale ładnie się z tego miejsca prezentuje Krnov otoczony wzgórzami. Po drugiej stronie miasta wznosi się Cvilin, który był pierwszą górą na naszej dzisiejszej trasie. Z miejsca,w którym wznosi się pomnik poświęcony Petrovi
Bezručovi ( jeszcze bez nowej tablicy – poprzednia zostało niedawno skradziona ) schodzimy do Krnova, by po prawie 11 godzinach od wyjścia zakończyć pętlę tegorocznej Krnovskiej 50. W przyszłym roku czeka nas jubileuszowa impreza w Krnovie, więc wówczas 50 będzie równało się 50.

 

Tekst: Cezary Olechno

Propozycje tras X PMP: A może z Červenohorskiego sedla…

Niecierpliwi fani PMP od co najmniej pół roku pytają mnie i prezesa Józefa Michalczewskiego, jak przebiegać będą trasy tegorocznego Prudnickiego Maratonu Pieszego.

Sprawa rozstrzygnie się na dniach, ale przed podjęciem ostatecznej decyzji chcemy się poradzić Was, potencjalnych uczestników PMP.

Trasy mała i średnia są już uzgodnione – wędrujemy szlakami Lasu Prudnickiego: niebieskim i żółtym z odbiciem na metę do Polany Kucharskiego.

Trasa najdłuższa wywołuje najwięcej emocji, bo jest najtrudniejsza, ale i najciekawsza. Przypomnijmy jak wędrowaliśmy w ubiegłych latach:

* 2009 – z Karniowa przez Město Albrechtice,

* 2010 – z Głuchołaz przez Zlate Hory i Biskupią Kopę,

* 2011 – z Jesenika przez Rejviz i Jindřichov

 

Poniżej propozycje tegoroczne. Nie przeprowadzam żadnej ankiety i głosowania, bo i tak organizatorzy sami zdecydują jaką trasę wybrać. Liczę na opinie i uwagi (piszcie w komentarzach). Myślę, że część propozycji przyda się w przyszłych latach.

 

Z Kałkowa, czyli czerwonym szlakiem do oporu

Około 55 kilometrów Głównym Szlakiem Sudeckim. Z Kałkowa przez Sławniowice, Głuchołazy, Podlesie, Biskupią Kopę, Pokrzywną i Długotę na Polanę Kucharskiego. Trasa teoretycznie niezbyt wymagająca. Teoretycznie, bo pierwsze 20 kilometrów prowadzi przez tereny słabo oznakowanie, gdzie o zgubienie nie jest trudno. Szczerze? Taka sobie propozycja, ale w końcu warto promować GSS.

Pętla z Prudnika do Prudnika

Organizacyjnie sprawa jest prosta, bo nie trzeba szykować autokarowego dojazdu na start trasy. Wyruszamy z Prudnika i tu też kończymy maraton (Polana Kucharskiego). Szlak prowadziłby do czeskiego Jindřichova, dalej przez Solni horę, Heřmanovice, Přičny vrch, Zlate Hory, Jarnołtówek, Olszak, Pokrzywną, Długotę na Polanę Kucharskiego. Byłaby to swoista wyprawa wokół Biskupiej Kopy. Ciekawe, choć mało odkrywcze.

Obok nowej wieży

Ta trasa byłaby uhonorowaniem budowniczych niezwykłej, bo podwójnej wieży widokowej na Hraničnym vrchu koło Města Albrechtice. Szlak zaczynałby się na dworcu kolejki wąskotorowej w Osobłodze, skąd trzeba byłoby przejść prawie w całości główną trasę Osoblažska (czerwona) z odbiciem na wspomnianą górę. Z Albrechtic szlak wiódłby na Krowią Górę i dalej identycznie jak w ubiegłym roku. Ta propozycja podoba mi się. Byłaby rekompensata braku Osoblažskich Pochodów w tym roku, bo połowa trasy prowadziłaby w tej okolicy. Na pewno wieża zrobiłaby wrażenie na uczestnikach marszu. Na pewno opcja do wykorzystania jeśli nie w tym, to w przyszłych latach.

Tylko nie spadnijcie z krzeseł… z Červenohorskiego sedla

W ubiegłym roku z sukcesem grupa wędrowców zdobyła szczyt Pradziada idąc z Prudnika w trakcie jednodniowej imprezy. W sierpniu rajd ma być powtórzony. A co by było, gdyby trasę PMP poprowadzić w odwrotnym kierunku? Oczywiście nie dokładnie tak samo, bo zaczynanie wędrówki na szczycie góry byłoby delikatnie mówiąc dziwne. Słynne Červenohorskie sedlo wydaje się do tego celu zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. Pradziad nie byłby zdobyty, ale bylibyśmy od niego o rzut kamieniem. Pobilibyśmy rekord wysokości tras Prudnickiego Maratonu Pieszego wspinając się na Małego Dziada (1354 m n.p.m.). Po drodze byłby m.in. masyw Orlika i Biskupia Kopa. Długość trasy nieco powyżej 50 km, ale to trzeba będzie jeszcze sprawdzić. Nie chcę przesadzić z długością, żebyśmy nie musieli zbierać z trasy ostatnich uczestników PMP po zmroku.

Krnovska Padesatka

Krnovska Padesatka to jedna z najstarszych imprez pieszych organizowanych na prudnicko-karniowsko-jesenickim pograniczu. W tym roku, 19 maja czescy i polscy turyści spotkali się po raz 47.

Rajd dedykowany jest zarówno pieszym jak i rowerzystom. Każdy, wedle własnych możliwości, wybiera trasę o odpowiadającej mu długości (piesi: 4, 15, 25 lub 50 km; cykliści: 40 i 67 km). Szczególną popularnością cieszy się trasa… najkrótsza, rodzinna, koniecznie z dziećmi, dla których przygotowywane są liczne atrakcje, głównie konkursy z nagrodami. Co ciekawe, najmniej turystów pojawia się na najdłuższej trasie pieszej, co roku jest ich od kilku do kilkunastu. Nawet organizator – Klub Czeskich Turystów w Karniowie – nie przykłada się zbytnio do tej trasy, rezygnując na przykład z punktów kontrolnych. Nie zniechęca to jednak wytrawnych wędrowców, którzy zmierzyć chcą się z 50-kilometrowym szlakiem.

Na najdłuższej trasie jest kilka atrakcyjnych pod względem krajoznawczym miejsc. Najwyższym punktem jest szczyt góry Miliř z oczkiem wodnym w dawnym kamieniołomie (Morskie Oko; 698 m n.p.m.). Przyrodników może usatysfakcjonować odwiedzenie rezerwatu łąkowego „Krasovsky kotel”. Obok niego, na śródleśnej łące, można spróbować odszukać ślady całkowicie wyludnionej osady Kotel (też Krasovsky Kotel, niem. Kessel), jednej z licznych miejscowości, które opustoszały w czeskich Sudetach po 1945 roku. We wsi Karlovice, w XVIII-wiecznym budynku dawnej kuźni, w połowie „pięćdziesiątki”, znajduje się z muzeum… kos, w dużej mierze nawiązujące do tutejszych tradycji hutnictwa żelaza. Miejscowość posiada również kilka interesujących architektonicznie budynków sanatoryjnych. Wędrując przez karniowski Ježnik można wspiąć się na szczyt Vyhlidki (552 m n.p.m.), gdzie znajduje się okazała, drewniana wieża widokowa.

W rajdzie, na trasie 50-kilometrowej, uczestniczyła polska (prudnicko-opolska) grupa wędrowców w składzie: Mirosław Bartyzel, Stanisław Stadnicki, Dawid Tkacz, Cezary Olechno i Andrzej Dereń.

Zobacz także:

PRZEBIEG TRASY

RELACJĘ NA PRUDNICKA.PL

PRZEDNI FILMIK GRUPY ZABIJAKÓW W 3D

FILMIK W WERSJI CLASSIC

GALERIĘ FOTEK

Pawła prapremiera Krnovskiej Padesatki

Ponieważ nie będę mógł uczestniczyć w tegorocznej 50-tce Karniowskiej (podobnie jak w zeszłym roku), postanowiłem skorzystać z wolnego dnia (8 maja) i zapoznać się z jej trasą.

Rozpocząłem jednak przy stacji kolejowej (właściwy start będzie przy Domu Dzieci i Młodzieży Med’a) i wyruszyłem zielonym szlakiem na Ježnik. Dopiero po powrocie zdałem sobie sprawę, że był to odcinek końcowy imprezy, ale co tam. Zaliczyłem drewnianą wieżę na Ježniku (kilka głębszych oddechów i już byłem na szczycie). Tam polar do plecaka, bo robiło się już cieplutko. Po zejściu do sanatorium w Ježniku poszedłem już chyba dobrą trasą, bo żółtym szlakiem do wsi Radim. Po drodze spotkałem parę z wykrywaczem metalu, a we wsi zdziwionych klientów restauracji.

Z Radim lekkie podejście do miejsca nazwanego Portal. Poranna rosa zalegająca na trawie spowodowała, że w butach miałem już mokro. Nie będę szczegółowo opisywał trasy, bo uczynili to już moi poprzednicy, powiem tylko że pogoda była wymarzona. Ciepło, ale nie gorąco, no i zbawienny wiaterek osuszający czoło. Schodząc do Starych Purkartic zgubiłem szlak, idąc automatycznie leśną, a potem polną drogą. Dotarłem jednak do wsi, gdzie odnalazłem żółte znaczki. Tam pierwszy posiłek (bananik z myślami o Cezarym) i asfaltem do góry. W sumie dużo tego asfaltu.

Ciekaw byłem opisanego przez Andrzeja Morskiego Oka, i rzeczywiście jest to najciekawsza „atrakcja turystyczna” na trasie. Piszę w cudzysłowie, bo dla nas nie jest to nic nadzwyczajnego. Spotkałem tam pięć zaawansowanych wiekowo Czeszek z kijami i plecakami, które powoli schodziły do następnej wsi. Ja wpisałem się do rozlatującej się księgi wejść, w której niestety nie znalazłem wpisów z poprzedniej Karniowskiej 50-tki. Pierwsze wpisy rozpoczynały się w sierpniu 2011.

Szybkie zejście do Karlovic i wejście na Vetrnou, gdzie nawet zatrzymałem się kilkukrotnie dla złapania oddechu. Wejście jest ostre, ale na szczęście niezbyt długie. Potem już tylko leśnymi drogami do Krasova i znowu kilka kilometrów po asfalcie. Po zamknięciu pętli pod Lysou poszedłem do sanatorium Ježnik zielonym szlakiem. Nuda, las, leśna droga. Tylko od czasu do czasu jakaś sarenka. Ale ludzi zero. Od sanatorium do Krnova szedłem niebieskim szlakiem, ale przed Bezručovym zbłądziłem (moja wina, trzeba było uważać!) i zszedłem za pewną parą kijkowców w dół, gdzie napotkałem mój poranny szlak zielony z Krnova na Ježnik. Szybkie połapanie się w terenie i wracam jakieś 500 m na górę, odnajduję zagubiony szlak i idę już na Bezručovym. Ze szczytu PRZEPIĘKNY widok na Karniów, i tylko ohydny komin zasłaniał bajkowy widok na Cvilin. Stamtąd już zejście do stacji kolejowej i koniec wycieczki.

W sumie bardzo mi się podobało. Nie chodziłem nigdy w tamte okolice. Jest to zdecydowanie najmniej wymagająca ze znanych mi 50-tek. Ludzi prawie w ogóle na szlaku. Pogoda wymarzona. Czas przejścia to 10 godzin 11 minut, co żadnym rekordem nie jest, ale nie zależało mi na rekordach.

To był bardzo dobrze spędzony dzień. Życzę uczestnikom 50-tki Karniowskiej podobnych wrażeń i niezgorszej pogody.

Tylko dyplomu mi nikt nie wystawił…

Trasa wędrówki Pawła na NAVIME

Paweł Bochenek (Piechurzy Ziemi Prudnickiej)

Gdzie w maju?

Maj to miesiąc, kiedy chętnie organizowane są imprezy turystyczne. Nie inaczej jest w naszej okolicy. Oto jakie imprezy rekomenduje PMP:

* I Majowe Spotkanie na Hraničnym Vrchu (wtorek, 1 maja). To wiosenna impreza „zamiast” Osobolažskich Pochodów organizowana przez Klub Czeskich Turystów z Karniowa. Tu nie ma konkretnych tras, celem jest zdobycie Hraničnego vrchu (541 m n.p.m.) na polsko-czeskiej granicy koło Města Albrechtice. Od ubiegłego roku atrakcją szczytu jest podwójna, metalowa wieża widokowa. W godzinach od 10.00 do 14.00 na szczycie funkcjonować będzie punkt kontrolny, gdzie będzie można otrzymać okolicznościową pieczątkę i lokalne gadżety.

* X Putovani za krasami Zlatohorska (sobota, 12 maja): relaksujący rajd z punktami kontrolnymi zarówno dla pieszych jak i rowerzystów. Trasy: piesi – 5, 13 i 23 km; rowerzyści – 25 km. Trasy będą prowadziły w rejonie Ondřejovic i Zlatych Hor, ale pewnie jedna z nich zawiedzie turystów do Polski. W poprzednich edycjach Putovani można było zawędrować do Jarnołtówka, a nawet Głuchołaz. Start w godzinach od 7.00 do 10.00 z remizy (hasičska zbrojnice) w Ondřejovicach. Start będzie dobrze oznaczony, więc nie ma strachu, że się nie znjadzie. Będzie wpisowe (w 2011 r. – 25 koron dorośli, 15 – dzieci) i karta kontrolna z mapką. Organizatorem imprezy jest Klub Czeskich Turystów Ondřejovice (Pavel Waněk).

* Krnovska Padesatka (sobota, 19 maja). Start: godz. 6.00 – 10.00, Středisko Volneho Času Med’a, ul. Dobrovolskeho, Krnov (okazały budynek na bocznej ulicy z centrum na Cvilin). Meta: w tym samym miejscu, należy dojść do godz. 18.00. Trasy: piesze – 4, 15, 25 i 50 km, rowerowe – 40, 67 km. Wpisowe: dzieci do lat 15 – 10 koron, członkowie KCzT – 20 koron, pozostali (czyli my) – 30 koron. Organizator: Klub Czeskich Turystów w Karniowie.

Przebieg tras:

1. 4 km – Po Cvilínských lomech (Po cvilińskich kamieniołomach). Od startu do ośrodka Koliba, potem w lewo do schodów na Cvilin, przy kapliczce w lewo do pierwszego kamieniołomu. Dalej w stronę wieży widokowej i drugiego kamieniołomu. Z wieży w dół do trzeciego kamieniołomu, gdzie znajdują się boiska. Trasa oznaczona będzie różowymi wstążkami. Dla dzieci przygotowano konkursy, gry i poczęstunek.

2. 15 km. Od startu w kierunku dworca kolejowego, niebieskim szlakiem przez Bezručův vrch do sanatorium na Ježníku i dalej na wieżę widokową. Z powrotem szlakiem zielonym na Ježečkově palouku, gdzie przewidziano pieczenie kiełbasek (przynieść ze sobą). Dalej do centrum Krnova i do mety.

3. 25 km. Do sanatorium na Ježniku identycznie jak trasa 15-kilometrowa. Następnie szlakiem niebieskim do wsi Radim, żółtym do „Portalu” i z powrotem zielonym przez Ježnik (z możliwością wejścia na wieżę widokową), obok Ježečkove palouku do Krnova do mety.

4. 50 km. Do „Portalu” trasa taka sama jak 25-kilometrowa. Stamtąd żółtym szlakiem przez rezerwat Krasovský kotel do Starých Purkartic, obok Kamiennej Chaty i Morskiego Oka do Karlovic. Dalej zielonym szlakiem przez Větrnou do Krasova i punktu Pod Lysou. Potem na Ježník, do Krnova do mety. Relację z ubiegłorocznego przejścia tej trasy przeczytać można tutaj (link do zdjęć jest na dole): Krnovska 50: Jožin z bažin x 2.

* XVIII Rajd „Setka z Hakiem” (11 – 13 maja). To impreza Harcerskiego Kręgu Akademickiego „Haki” działającego przy Uniwersytecie Opolskim. Dla nas o tyle interesująca impreza, że odbywająca się w naszej okolicy. Jej start przewidziano w Racławicach Śląskich na dworcu kolejowym. Zanim napalimy się na uczestnictwo winniśmy wiedzieć, że jej istotą jest przejście trasy o długości 100 km w ciągu 24 godzin. Zbiórka w godzinach: 15.00 – 18.00, odprawa o godz. 17.15. Wymarsz: 18.00 – 19.30. Meta w Głubczycach. Szczegóły poczytać można TUTAJ.

No i na koniec informacja szczególna: Andrzej Dereń (autor tej pisaniny), Romek Gwóźdź, Cezary Olechno i Paweł Bochenek, wybierają się 30 kwietnia na Rajd Unijny zwany też Twardzielem Świętokrzyskim. Cel: przejść 100 km w ciągu 22 godzin. Czy nam się uda zobaczymy. Dla Romka i Cezarego to nie pierwszyzna, dla mnie i Pawła dziewicze przejście. Trzymajcie kciuki i życzcie nam gigantycznych odcisków!!! Oczywiście w Kieleckiem będziemy nieść dobrą nowinę o Prudnickim Maratonie Pieszym. Może ktoś przyjedzie do nas.

Noworoczne wejście na Pradziada

Wielu polskich turystów 1 stycznia wybiera się na szczyt Biskupiej Kopy. To najbardziej znana noworoczna impreza turystyczna w naszej okolicy, ale nie jedyna. Tego samego dnia setki czeskich turystów zdobywają szczyt Pradziada (1491 m n.p.m.). To już 38. edycja tej imprezy!

Na szczycie w godzinach od 10.00 do 14.00 znajdować się będzie „kontrola”, gdzie będzie można kupić noworoczne pocztówki, pamiątkowe certyfikaty, kalendarze z Jesionikami oraz skorzystać z okolicznościowych pieczątek. Wyjazd na Pradziada organizują nasi przyjaciele z Klubu Czeskich Turystów w Karniowie.

Członkowie „Českou asociací sportu pro všechny” tego samego miasta organizują również lokalne „wejście noworoczne” do ruin zamku na Cvilinie (kilka kilometrów od centrum).

Co tam kac, przerażający ból głowy i nadchodząca falami niestrawność! 1 stycznia zdobywamy szczyty!

Nie będzie Osoblažskich Pochodów!

Od 2012 roku nie będzie już organizowanej tuż za granicą imprezy pod nazwą Osoblažské pochody – informuje Cezary Olechno. – Była ona organizowana cyklicznie, na wiosnę, przez Klub Czeskich Turystów z Krnova. Przeglądając na stronie głównej Klubu plan imprez na przyszły rok, stwierdziłem, że nie ma w nim właśnie tej imprezy, w której brały udział osoby nie tylko z Ziemi Prudnickiej, ale też z innych rejonów województwa opolskiego. Wysłałem maila z pytaniem do pani Jany Rousovej, wiceprzewodniczącej krnovskiego Klubu českých turistů. Pani Rousova w udzielonej odpowiedzi poinformowała, że od przyszłego roku postanowili zapoczątkować nową tradycję – rajd gwiaździsty na platformę widokową na Hraničnym vrchu koło Města Albrechtice. Z tego powodu zrezygnowali z Osoblažskich pochodów, ponieważ, jak napisała, byłoby to nadmiar imprez. Dodała też, że rajd odbędzie się najprawdopodobniej z początkiem kwietnia, o czym poinformuje.

Statystyka IX PMP w pigułce

Nareszcie! W Prudnickim Maratonie Pieszym, po raz drugi w jego historii na najdłuższej, pięćdziesięciokilometrowej trasie wziął udział Czech – Jakub Látal z Mikulovic. Oto jak przedstawia się statystyka IX PMP.

W imprezie wzięło udział 198 osób (w 2010 – 294), w tym 16. Czechów, z czego 15. z Klubu Czeskich  Turystów z Karniowa (Krnov).

Skąd pochodzili uczestnicy? Z powiatu prudnickiego odnotowane miejscowości zamieszkania to: Biała, Dytmarów, Jasiona, Krzyżkowice, Lubrza, Moszczanka, Prudnik, Racławice Śląskie, Radostynia, Skrzypiec, Szybowice, Trzebina. Z dalszych okolic Prudnika na startach PMP zameldowali się mieszkańcy wszystkich powiatów województwa opolskiego w jego południowej i środkowej części: Głubczyce, Gogolin, Kędzierzyn-Koźle, Korfantów, Kujawy, Nysa, Olesno, Opole, Otmuchów i Zdzieszowice. Z satysfakcją należy wspomnieć o gościach z sąsiednich województw. Na szlakach wędrowali mieszkańcy: Chorzowa, Katowic, Kłodzka, Sosnowca i Wrocławia. O uczestnikach PMP z Rep. Czeskiej już wspomniałem.

Najstarszym turystą był Bolesław Capiga, który liczy sobie (UWAGA!!!) 87 lat (słownie: OSIEMDZIESIĄT SIEDEM LAT). Nasz senior wędruje z nami od wielu lat i był na niejednym PMP. Najmłodszą turystką była Julia Malinowska, pięciolatka, a wędrowcem najokazalszym Józef Waściński. Najliczniejsza rodzina przyjechała w Góry Opawskie z woj. śląskiego – to Bielscy – Loppe – Łagodzińscy – Dziurowiczowie, razem osiem osób.

Najwięcej osób było na trasie rodzinnej (10 km): 87, na trasie czeskiej (21 km) – 63 i na trasie jesenickiej (50 km) – 33. Do tego trzeba dodać 15-osobową grupę z KCzT z Karniowa, która miała własną, uzgodnioną wcześniej z organizatorami, trasę Jindřichov – Polana Kucharskiego – Jindřichov (ok. 13 km).

W konkursie o Puchar Burmistrza Prudnika na najliczniej reprezentowaną szkołę zwyciężyła Szkoła Podstawowa w Szybowicach, drugie miejsce zajęła szkoła z Dytmarowa, a trzecie Zespół Szkól Zawodowych nr 1 w Prudniku.

W następnej informacji na blogu będzie więcej na temat trasy jesenickiej, jej uczestników, czasów przejść na kolejnycn punktach kontrolnych itd. Szykuję też galerię fotografii. W tym miejscu zwaracam się z uprzejmą prośbą o przesyłanie fotografii z PMP na mój mail a_deren@onet.pl lub – jeśli zdjęć jest więcej – podrzucenie do redakcji Tygodnika Prudnickiego (może być na penie, zgram na poczekaniu).

Promocja w Czechach

Dzięki naszym przyjaciołom z czeskiego Śląska informacja o Prudnickim Maratonie Pieszym dociera za naszą południową granicę.

Członkowie zaprzyjaźnionego Klubu Czeskich Turystów z Karniowa (Krnov) wywiesili plakaty PMP w swoich gablotach na terenie miasta i przekazali jeden druk  do Miejskiego Centrum Informacji. Z kolei pan Jiři Pěčonka ze Studia4 w Zlatych Horach, zamieścił informację o PMP na stronie Zlatohorskiego Trekingu.

Pomoc zadeklarował Wojciech Góra z Prudnika, który rozwiesi kilka plakatów w Pokrzywnej. O PMP regularnie informuje Stanisław Stadnicki w portalu Prudnicka.pl.

Specjalne podziękowania kieruję do Jerzego Kiełba z Nysy, który chyba najwcześniej dał znać o PMP w serwisie Maratonypolskie.pl.

Mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem. Tymczasem pracuję nad dalszą promocją, bo czasu coraz mniej.

Czesi wezmą udział!

Jak mnie poinformowała Jana Rousova z Klubu Czeskich Turystów w Karniowie (Krnov), grupa czeskich wędrowców weźmie udział w Prudnickim Maratonie Pieszym. Będzie to udział nietypowy, bo i trasa będzie nieco inna. Wędrowcy z Czech wyjadą z Karniowa pociągiem do Jindřichova, skąd pieszo dotrą na metę PMP, na Polanę Kucharskiego. Powrót tą samą drogą.

Dzięki uprzejmości p. Pěčonki ze Studia4 w Zlatych Horach, głównego organizatora Zlatohorskiego Trekingu, mamy przetłumaczony na język czeski plakat IX PMP.

TUTAJ