Posts Tagged ‘Ondřejovice’

35. Zlatohorsky Treking

To jedna z najpopularniejszych pieszych imprez w Jesionikach. Od kilku lat bierze w niej udział kilkuset turystów z Rep. Czeskiej i Polski. Wśród nich nie brakuje mieszkańców ziemi prudnickiej, którzy pod względem liczebności konkurują z sąsiadami z powiatu nyskiego i Opola. Zlatohorzan jest najwięcej, ale są też mieszkańcy dalekiej Pragi.

W tym roku, w sobotę 6 października uczestnicy rajdu będą mogli wybrać jedną spośród czterech tras o długości: 5, 15, 25 i 50 km. Najkrótsza dedykowana jest… rodzicom z dziećmi w wózkach! Najdłuższą, „sportową” można przebiec, ale i przejść na sposób turystyczny. Uczestnicy mogą liczyć na piękne trasy, zwykle wspaniałą słoneczną pogodę „babiego lata” oraz małe, kulinarno-alkoholowe przysmaki ma trasie. Na starcie w Miejskim Centrum Informacji na zapleczu Rynku w Zlatych Horach (za muzeum), każdy otrzymuje kartę kontrolną, mapkę, uprzednio wpłacając wpisowe (dzieci do 15 lat – 20 koron, dorośli – 40 koron).

Uczestnicy tras 25 i 50 km wzorem ubiegłego roku kończą swój marsz (albo bieg) na szczycie Biskupiej Kopy. Tam jest im liczony czas. Żeby jednak otrzymać pamiątkowy dyplom i zaliczyć wymaganą liczbę kilometrów, muszą zejść do Zlatych Hor na miejsce startu.

Oto jakie trasy czekają na wędrowców:

5 km

Zlate Hory (Miejskie Centrum  Informacji) – sanatorium „Edel” – Hadi Louky – dw. kolejowy – MCI

 15 km(nowa trasa!)

Zlate Hory (MCI) – Zlatorudné mlýny – Dolní Údolí – Zlodějské louky – ruina kaplicy św. Anny – Maria Hilf – MCI

25 km

Zlate Hory (MCI) – Zlatorudné mlýny – Dolní Údolí – Zlodějské Louny – sztolnia „Melchior” – Táborské skály – sztolnia „Ołowiana” – Příčny vrch – Hornické skály – Vortwitz – Větrná – Petrovy boudy – Biskupia Kopa – Zlate Hory (MCI)

50 km

Zlate Hory (MCI) – Sruby przy Zlatorudnych młynach – Ondřejovice – Prameny Javorné – Čertovy kameny – Zlatý chlum – Rejvíz – Opavská chata – Kobrštějn – Nad Hornim Údolím – Vortwitz – Větrná – Petrovy boudy – Biskupia Kopa –Zlate Hory (MCI).

 

Trasy 5-, 15- i 25-kilometrowe: start w godz. 8.00-10.00. Trasa 50-kilometrowa o godz. 6.00.

 Czasowy limit (za wyjątkiem trasy 50-kilometrowej): godz. 17.00.

Strona www organizatora: TUTAJ

Dawid poprawia czas trasy czeskiej PMP 2010

Dawid Tkacz z Prudnika pisze o swojej kolejnej wyprawie. Tym razem przemierzył 50-kilometrową trasę PMP 2010, która wiodła z Głuchołaz przez Mariahilf i szczyt Biskupiej Kopy na Polanę Kucharskiego. Oto jego relacja.

W środę, 15 sierpnia pokonałem w czasie 5 godzin 31 minut 45 sekund 50-kilometrową trasę VIII PMP z 2010 r.
Trzeba na początku podkreślić, że środę rozpocząłem felernie, bowiem miałem wstać 06:00 rano i wyjść na autobus do Głuchołaz, skąd zaczynać się miała moja wędrówka (?!). Niestety, o 6:00 rano wszystkie członki mojego ciała skutecznie odmawiały posłuszeństwa. Wskutek tego nie tylko, że nie wstałem z wyrka na wycieczkę, ale omal nie zaspałem na przedpołudniową Eucharystię o 11:30, by po południu zaliczyć przełożoną w półśnie 50 km trasę.

Po Eucharystii i pysznym obiadku spakowałem plecak i wybiegłem z domu na autobus. Przy okazji dodam, że testowałem na trasie moją pierwszą w życiu 2 l kieszeń na wodę i legginsy (długie). Przy rozmiarze buta 50, mojej a`la kostuchowej posturze wyglądam nieco komicznie w legginsach do biegania. Niemniej nie zmienia to faktu, że przy szybkim poruszaniu się zdają egzamin i będę w nich po górach latał. W końcu nie o modę tutaj idzie.

VIII PMP 50 km (2010) był dla mnie pierwszym w życiu sprawdzianem sił na takim dystansie w jak najkrótszym czasie (bo tak sobie ślubowałem), a przy okazji praktyczną lekcją geografii w zakresie nawigowania (czytania mapy i orientowania się w terenie). Szedłem (biegłem?) wtedy sam i sam trasę pokonywać chciałem, na upartego, nieraz się zapodziewałem. Mimo to uważam, że było fajnie. I nie idzie mi tu tylko o to, że na metę dotarłem jako pierwszy z czasem coś koło 8 h 15 min. Skoro nadal szaleję na takich dystansach, to jest to wystarczającym sygnałem do tego, by stwierdzić, że to moja pasja i uzależnienie. Kolejny raz wędrując tą trasą miałem okazję powspominać różne zabawne sytuacje z tamtego czasu, a przy tym nieźle się z siebie pośmiać. Zwłaszcza ze swoich błędów nawigacyjnych.

Dotarłszy z buta z przystanku PKS na Osiedlu Tysiąclecia pod Amorka w Głuchołazach dopiąłem plecak, zawiązałem sznurowadła w butach i … zacząłem biec pod górę w stronę Góry Chrobrego czerwonym szlakiem. Była dokładnie godzina 15:12:30. Dodam, że rozgrzewkę robiłem będąc jeszcze w domu. Ale się ludzie zdziwili biegaczem. A było ich pełno w tamtejszych okolicach. Dobiegłem na wysokość zielonego mostu przy muszli i zacząłem szybki chód aż do szczytu przy dawnym schronisku-barze. Stamtąd biegłem przez fragment Podlesia aż do Ondřejovic żółtym szlakiem. Dalej chód asfaltem i niedaleko za kościołem św. Marcina w lewo łąką niebieskim szlakiem do skansenu górnictwa złota. Tu dodam, że łąka to chyba prywatny teren, skoro ogrodzono ją pastuchem, by krowy nie uciekły. Trzeba się było przeczołgać;) Na dalszych odcinkach jeden z pastuchów poraził mnie prądem w bark;p Potem z górki już biegiem w dół przez skansen górnictwa złota, gdzie był pierwszy PK (i tu mi się przypomniało, jak pierwszy leciałem z tej góry-pastwiska do 1PK uradowany sytuacją, a za mną w bieg puścił się w 2010 r. Cezary;d). Dalej biegusiem między ludźmi po szutrowej drodze do najbliższego wzniesienia za skansenem. Potem truchcik zielonym szlakiem i żółtym szlakiem do Dolni Udoli. Pod górkę do dawnej kaplicy św. Anny, potem do Mariahilf po części niebieskim i zbieganie żółtym w kierunku Bohemy. Dalej niebieskim do Zlatych Hor. Stamtąd kochanym super krótkim, bo zaledwie 4km szlakiem zielonym (nie za bardzo dla niedzielnych turystów) koło kościółka św. Rocha na szczyt Biskupiej Kopy. Na szczycie pozdrowiłem pana Mirka, nastąpiło mega szybkie uzupełnienie camelbaka 1,5 l zapasowej wody z plecaka, pita już w biegu Kofola i kierunek Prudnik-Polana Kucharskiego czerwonym szlakiem. Potem w Wieszczynie wbiłem wartko do schroniska po Coca-Colę 0,5 l i pozdrowiwszy pana Józefa Michalczewskiego poleciałem zdobywać Długotę. W drodze pomodliłem się za zmarłego tam pana Waścińskiego. W końcu w okolicach pomnika Eichendorfa zaczęło się ściemniać. Z latarki czołowej skorzystałem jednak dopiero tuż przed Polaną Kucharskiego, na którą wbiegłem o 20:44:15. Z placu na ognisko dobywał się już tylko niewielki żar – kurczę, nie zdążyłem na kiełbaskę – pomyślałem – i pognałem dalej cały czas już biegnąc czerwonym szlakiem aż do altany w Parku Miejskim, gdzie dotarłem  na 21:05:25.

Bardzo się cieszę, że na samą Polanę Kucharskiego udało mi się dotrzeć w czasie 5 h 31 min 45 s., zaś do altany w parku z czasem 5 h 52 min 55 s. Zszedłem względnie poniżej 6 h, o czym bardzo marzyłem. I przyznam szczerze, że dałbym radę jeszcze szybciej.
Cieszę się, że mogłem tak aktywnie spędzić czas w pięknych górach, nabrać w płuca świeżego powietrza i przy okazji spotkać niemal na każdym przemierzanym odcinku jakichś turystów mniej, czy bardziej świątecznych nadto 3 zakonnice. Właściwie to tylko od Miłosnej Górki do Parku Miejskiego nikogo nie spotkałem.

Co do wycinki lasu, to chciałbym napisać, że właściwie wiele nowych ściętych drzew nie przybyło. To, co leżało na trasie 4 sierpnia, kiedy szliśmy czerwonym szlakiem od basenu w Pokrzywnej na Biskupią Kopę, to dalej leży na środku ścieżki.
Pogoda dopisała. Uśmiech i siły też. Czegóż chcieć więcej…

Dawid Tkacz

W deszczu przez Głuchołazy

Tegoroczne Putovani za krasami Zlatohorska (12 maja) – jubileuszowe bo dziesiąte – było wyjątkowo deszczowe. Padało przez cały czas naszej wędrówki. Naszej, czyli Piotra Sztonyka, Staszka Stadnickiego i mnie, czyli Andrzeja Derenia. Trasa najdłuższa (23 km) prowadziła z Ondřejovic przez Podlesie, drogą krzyżową na stokach Góry Chrobrego, szczyt Przedniej Kopy, fragmentem szlaku żółtego wzdłuż Białej Głuchołaskiej, przez głuchołaski Zdrój, asfaltem do byłego hotelu Aurum przy byłym przejściu granicznym Zlate Hory – Konradów, niebieskim szlakiem do Zlatorudnych mlynów i przez Ovčacky vrch na miejsce startu.

Jak było? Ze względu na deszcz dość monotonnie, bo nie było czasu na podziwianie widoków i przerwy na drugie, trzecie lub czwarte śniadanie. Na szczęście organizator – Klub Czeskich Turystów Ondřejovice zadbał o punkt kontrolny pod dachem – w sympatycznej knajpce Portofino w Głuchołazach. Był baniak z darmową herbatką i mnóstwo słodkich bułeczek (sponsor: Gmina Głuchołazy, łał!). Ponadto będąca tam Pani oferowała badanie poziomu cukru we krwi i ciśnienia. Arek Jabłoński z Głuchołaz zabawiał nas rozmową, nie po raz pierwszy oferując wycieczkę w podziemia i wypytując o lochy pod Prudnikiem.

Wyrobiliśmy się w czterech godzinach i nieco zziębnięci, ale mimo wszystko zadowoleni wróciliśmy do Prudnika i Racławic Śląskich. Pawłowi Wankowi, głównemu organizatorowi, dziękujemy za fajną imprezę. W rajdzie wzięło udział ok. 120 osób.

Krótka galeria z Putovani: TUTAJ

Relacja Staszka Stadnickiego na PRUDNICKA.PL

Przebieg trasy na NAVIME

Gdzie w maju?

Maj to miesiąc, kiedy chętnie organizowane są imprezy turystyczne. Nie inaczej jest w naszej okolicy. Oto jakie imprezy rekomenduje PMP:

* I Majowe Spotkanie na Hraničnym Vrchu (wtorek, 1 maja). To wiosenna impreza „zamiast” Osobolažskich Pochodów organizowana przez Klub Czeskich Turystów z Karniowa. Tu nie ma konkretnych tras, celem jest zdobycie Hraničnego vrchu (541 m n.p.m.) na polsko-czeskiej granicy koło Města Albrechtice. Od ubiegłego roku atrakcją szczytu jest podwójna, metalowa wieża widokowa. W godzinach od 10.00 do 14.00 na szczycie funkcjonować będzie punkt kontrolny, gdzie będzie można otrzymać okolicznościową pieczątkę i lokalne gadżety.

* X Putovani za krasami Zlatohorska (sobota, 12 maja): relaksujący rajd z punktami kontrolnymi zarówno dla pieszych jak i rowerzystów. Trasy: piesi – 5, 13 i 23 km; rowerzyści – 25 km. Trasy będą prowadziły w rejonie Ondřejovic i Zlatych Hor, ale pewnie jedna z nich zawiedzie turystów do Polski. W poprzednich edycjach Putovani można było zawędrować do Jarnołtówka, a nawet Głuchołaz. Start w godzinach od 7.00 do 10.00 z remizy (hasičska zbrojnice) w Ondřejovicach. Start będzie dobrze oznaczony, więc nie ma strachu, że się nie znjadzie. Będzie wpisowe (w 2011 r. – 25 koron dorośli, 15 – dzieci) i karta kontrolna z mapką. Organizatorem imprezy jest Klub Czeskich Turystów Ondřejovice (Pavel Waněk).

* Krnovska Padesatka (sobota, 19 maja). Start: godz. 6.00 – 10.00, Středisko Volneho Času Med’a, ul. Dobrovolskeho, Krnov (okazały budynek na bocznej ulicy z centrum na Cvilin). Meta: w tym samym miejscu, należy dojść do godz. 18.00. Trasy: piesze – 4, 15, 25 i 50 km, rowerowe – 40, 67 km. Wpisowe: dzieci do lat 15 – 10 koron, członkowie KCzT – 20 koron, pozostali (czyli my) – 30 koron. Organizator: Klub Czeskich Turystów w Karniowie.

Przebieg tras:

1. 4 km – Po Cvilínských lomech (Po cvilińskich kamieniołomach). Od startu do ośrodka Koliba, potem w lewo do schodów na Cvilin, przy kapliczce w lewo do pierwszego kamieniołomu. Dalej w stronę wieży widokowej i drugiego kamieniołomu. Z wieży w dół do trzeciego kamieniołomu, gdzie znajdują się boiska. Trasa oznaczona będzie różowymi wstążkami. Dla dzieci przygotowano konkursy, gry i poczęstunek.

2. 15 km. Od startu w kierunku dworca kolejowego, niebieskim szlakiem przez Bezručův vrch do sanatorium na Ježníku i dalej na wieżę widokową. Z powrotem szlakiem zielonym na Ježečkově palouku, gdzie przewidziano pieczenie kiełbasek (przynieść ze sobą). Dalej do centrum Krnova i do mety.

3. 25 km. Do sanatorium na Ježniku identycznie jak trasa 15-kilometrowa. Następnie szlakiem niebieskim do wsi Radim, żółtym do „Portalu” i z powrotem zielonym przez Ježnik (z możliwością wejścia na wieżę widokową), obok Ježečkove palouku do Krnova do mety.

4. 50 km. Do „Portalu” trasa taka sama jak 25-kilometrowa. Stamtąd żółtym szlakiem przez rezerwat Krasovský kotel do Starých Purkartic, obok Kamiennej Chaty i Morskiego Oka do Karlovic. Dalej zielonym szlakiem przez Větrnou do Krasova i punktu Pod Lysou. Potem na Ježník, do Krnova do mety. Relację z ubiegłorocznego przejścia tej trasy przeczytać można tutaj (link do zdjęć jest na dole): Krnovska 50: Jožin z bažin x 2.

* XVIII Rajd „Setka z Hakiem” (11 – 13 maja). To impreza Harcerskiego Kręgu Akademickiego „Haki” działającego przy Uniwersytecie Opolskim. Dla nas o tyle interesująca impreza, że odbywająca się w naszej okolicy. Jej start przewidziano w Racławicach Śląskich na dworcu kolejowym. Zanim napalimy się na uczestnictwo winniśmy wiedzieć, że jej istotą jest przejście trasy o długości 100 km w ciągu 24 godzin. Zbiórka w godzinach: 15.00 – 18.00, odprawa o godz. 17.15. Wymarsz: 18.00 – 19.30. Meta w Głubczycach. Szczegóły poczytać można TUTAJ.

No i na koniec informacja szczególna: Andrzej Dereń (autor tej pisaniny), Romek Gwóźdź, Cezary Olechno i Paweł Bochenek, wybierają się 30 kwietnia na Rajd Unijny zwany też Twardzielem Świętokrzyskim. Cel: przejść 100 km w ciągu 22 godzin. Czy nam się uda zobaczymy. Dla Romka i Cezarego to nie pierwszyzna, dla mnie i Pawła dziewicze przejście. Trzymajcie kciuki i życzcie nam gigantycznych odcisków!!! Oczywiście w Kieleckiem będziemy nieść dobrą nowinę o Prudnickim Maratonie Pieszym. Może ktoś przyjedzie do nas.

Zlatohorsky Treking: Nie daliśmy się!

Gdzie te czasy, kiedy na Zlatohorskim Trekingu przedstawicieli ziemi prudnickiej można było policzyć na jednej ręce? Dziś, 1 października pokazaliśmy na co na stać! Na starcie w Zlatych Horach pojawiło się sporo turystów z ziemi prudnickiej i bardzo silna ekipa na trasie 50-kilometrowej. Wystarczy powiedzieć, że z powiatu prudnickiej na trasie najdłuższej było aż 13 turystów (na 78). Nie dosć tego, część z nas zaliczyła imprezę w doskonałych czasach! Dawid Tkacz w czasie 7 godz. 13 min osiągnął drugi najlepszy wynik. Najmłodszym uczestnikiem na „pięćdziesiątce” była Sylwia Przyszlak (10 godz. 26 min).

Oczy wielu osób skierowane były na Mirosława Bartyzela, dla którego był to dziewiczy udział w „pięćdziesiątce”. I Mirek poradził sobie świetnie zaliczając trasę w 9 godz. 18 min.

Mnie poszło też znakomicie i poprawiłem swój najlepszy wynik o 10 minut. Trasę przeszedłem równo w 9 godzin (ci którzy wyruszyli o godz. 6.00 tak naprawdę zrobili to 5 minut później, ale to szczegół).

Wyniki organizator już zamieścił na swojej stronie Zlatohorskiego Trekingu (jeszcze przed korektą).

Słowa uznania należą się organizatorom imprezy (Studio4 ze Zdenkiem Pěčonką na czele, zlatohorscy skauci), którzy jak zwykle przygotowali się doskonale do imprezy. Punkty kontrolne były tam, gdzie być powinny, czaje, śliwowice i kiełbasy też. Można też było pozazdrościć, bo impreza się rozwija, a uczestników na trasach jest coraz więcej.

Na razie to by było na tyle. Zapraszam do galerii fotografii i do relacji na Prudnicka.pl (pewnie lada chwila się ukaże).

Na zakończenie sezonu: Zlatohorsky Treking

Dla mnie to ostatnia długodystanowa impreza w tym roku i pewnie nie tylko dla mnie. Ranki są coraz zimniejsze, a lasy zachwycają różnorodnością barw opadających liści. Jesień za pasem. Czas kupić słoninę i przybrać na wadze.

Zlatohorsky Treking to rajd, który polecam szczególnie. Od kilku lat obserwuję jego rozwój i cieszę się, że bierze w nim udział coraz więcej Polaków. W tym roku grupa prudnicka ma być szczególnie silna. Andrzej Dereń nie będzie już jedynym reprezentantem ziemi prudnickiej na trasie 50-kilometrowej (a tak było). Mają być: Staszek, Paweł, Jarek (na krótszej trasie), Mirek. Swój udział zapowiada Dawid Tkacz – nasz prudnicki wymiatacz, który z pewnością wyśrubuje świetny czas. Liczę na udział grupy opolsko-gogolińskiej (Ania, Cezary, Mirek). Może zobaczę na trasie małżeństwo – Grażynę i Marka. Pewnie spotkam turystów z Głuchołaz z Jankiem, który zawsze podkreśla swoją przynależność do Klubu Czeskich Turystów w Ondřejovicach.

No dobra, a co o samej imprezie. Plakat znajduje się TUTAJ (wersja w języku polskim jest na drugiej stronie). Są tam wszystkie istotne informacje. Z kolei mapki, profile tras i opisy tekstowe można pobrać z oficjalnej strony Zlatohorskiego Trekingu.

Co mogę poradzić? Jeśli wybieracie się na trasę dłuuuugą, to wyjdziecie jeszcze przed świtem (godz. 6.00), a wtedy jest jeszcze ciemno. Jeśli trasy nie znamy, to najlepiej jest podłączyć się pod kogoś, kto zna trasę, żeby wspólnie przebyć pierwsze kilometry w ciemnościach. Można też wyposażyć się w latarkę. Z doświadczenia wiem, że na ZT marznie się dwa razy: na początku, po starcie i na Kopie. Zimowej kurtki nie polecam, ale ciepła bluza lub sweter to konieczność.

Miałem pytania, czy trasa jest trudna. W mojej skali tegorocznych imprez umieszczam ją w następujący sposób:

1. Jesenicka 60 (w tym roku nie byłem, ale trasa zawsze jest ta sama)

2. Rajd na Pradziada

3. Zlatohorsky Treking

4. PMP 2011 (50 km)

5. Krnovska 50 (ze względu na uporczywie  padający deszcze imprezę umieściłbym o oczko wyżej, Ania, Staszek i Cezary  wiedzą coś na ten temat!)

6. Osoblažske Pochody 2011 (35 km)

7. Putovani za krasami Zlatohorska

8. Racławicka Pętla Przygraniczna

Prawdę mówiąc trudno jest mi porównać poziom trudności ZT i tegorocznej trasy PMP. W prudnickim PMP było więcej podejść, ale i też sporo odcinków prostych. Trasa ZT jest nieco bardziej urozmaicona, choć pod względem krajobrazowym na pewno ustępuje PMP. Sami będziecie musieli sobie wyrobić opinię, a niektórzy z Was już ją macie (Ania, Mirek z Gogolina).

Najbardziej męczące jest podejście na Zlaty Chlum. W zależności od kondycji na finiszu uznacie, że wejście na Biskupią Kopę z Petrovych boudów jest lekkie, bądź mordercze 🙂

Krajoznawcy powinni zwrócić uwagę na skansen górnictwa złota w dolinie Olešnicy (ciekawe kto będzie miał na to czas), kaplicę w dolinie Javorny, wieżę widokową na Zlatym Chlumie, „drewniany” Rejviz (podobno najwyżej położona wieś na czeskim Śląsku), kładki nad górskim torfowiskiem (rezerwat), cmentarz żołnierzy radzieckich koło Opawskiej Chaty, wspaniałe widoki na Horni Udoli i wieżę widokową na Biskupiej Kopie.

Sprawy organizacyjne. Organizatorzy postanowili, że dyplomy wydawane będą w Miejskim Centrum Informacji w Zlatych Horach, a nie jak do tej pory na szczycie Biskupiej Kopy. Bynajmniej nie oznacza to, że czas też będzie liczony dopiero na dole. Czesi słusznie uznali, że groziłoby to szaleńczym zbieganiem, więc czas policzą nam już na Kopie. Dentyści nie będą zadowoleni… Mam nadzieję, że Dagmara tego nie czyta.

Punkty kontrolne znajdować się będą na Zlatym Chlumie, w Rejvizie (drewniany kiosk po prawej stronie), przy Opawskiej Chacie (samoobsługa), przed Vorwitzem (obóz skautów), na Petrovych boudach i na Kopie.

No i na koniec coś o rozdziewiczaniu. Po raz pierwszy smaku miłości z „pięćdziesiątką” zazna Mirosław z Prudnika. Będziemy mu kibicować w tych jakże dla niego pięknych, intymnych i słodkich chwilach. Czy to prawda, że boli? Tak, to prawda, to i owo można sobie obetrzeć, ale finał wszystko wynagrodzi.

Do zobaczenia na szlaku!

Putovani, czyli woda ze źródeł

Pavel Waněk – prezes Klubu Czeskich Turystów w Ondřejovicach co roku zmienia przebieg organizowanego przez siebie rajdu Putovani za krasami Zlatohorska. Nie inaczej było tym razem.

Tym razem imprezę zaliczyłem z Mirkiem Bartyzelem z Prudnika, dla którego jest to już druga czesko-rajdowa wyprawa. Spisał się dzielnie i ma wszelkie predyspozycje do tego, by brać udział w wyprawach na trasach 50-kilometrowych.

Na czeskim szlaku stawił się Jarek Tomaszewicz, który samodzielnie (a to spore utrudnienie), zaliczał jedną z tras. Poza tym byli: rodzina PrzyszlakówLeszek Kloc, wszyscy z Prudnika., Zbigniew Błauciak z Głuchołaz i Cezary Olechno z Opola ze znajomymi. Byli turyści rowerowi z Głuchołaz, no i oczywiście sporo Czechów.

Na starcie otrzymaliśmy bardzo słabo czytelne (to mało powiedziane) mapki ksero, które miały nas pokierować. Na szczęście był opis w języku czeskm, miałem również swoją mapkę, teren już trochę znałem, więc bez błądzenia i regulaminowo przeszliśmy całą trasę. Zastanawiałem się tylko, jak poradzą sobie wędrowcy, którzy nie znają tych okolic.

Po drodze można było obejrzeć ruiny kaplicy św. Marty na stokach Přičnego vrchu i skansen górnictwa złota „Zlatorudne mlyny”. Podziwialiśmy piękne widoki z Horni Udoli. Uczestniczyliśmy również w „uroczystym” przekazaniu przez czeskich skautów wody ze źródła Olešnicy wiceprezesowi Klubu Czeskich Turystów w Pradze Janowi Babničowi. Impreza organizowana była w ramach europejskiej akcji „Woda ze strzechy/dachu Europy”, której celem jest zwrócenie uwagi na zasoby wodne kontynentu. Przez cały rok na terenie Rep. Czeskiej, podczas imprez turystycznych czerpana jest woda ze źródeł, która później trafi do Hiszpanii, gdzie będzie podsumowanie akcji.

Organizatorzy spisali się, na trasie, na starcie i na mecie były batoniki, kromki z dodatkami, na mecie zorganizowano piwo, limo i śliwowicę. Co ważne dopisała pogoda, było słonecznie i ciepło, ale nie za gorąco.

A. bym zapomniał. Członkiem Klubu Czeskich Turystów z Ondřejovic jest Jan Jałboński z Głuchołaz, który co roku, z pomocą syna, Artura, współorganizuje rajd, obsługując turystów z Polski. Jabłońscy również są uczestnikami długodystansowych wypraw na czeskim pograniczu.

W sobotę Putovani za krasami Zlatohorska

W najbliższą sobotę, 7 maja  kolejna gratka dla piechurów prudnickiego pogranicza – Putovani za krasami Zlatohorska.

Na prośbę setek naszych „telewidzów” (w zasadzie jednego), podaję szczegóły.

Czas: 7 maja (sobota), start w godzinach 7.00 – 10.00

Miejsce startu i mety: Hospudka „U Moku” w Ondřejovicach (przy głównej drodze Zlate Hory – Mikulovice, obok granicy z Polską, nie sposób nie trafić)

Wpisowe: dorośli – 25 koron, młodzież – 15 koron

Trasy piesze:

25 km (Ondřejovice – Zlatokopecke sruby – Zlodějske louky – Prameny Olešnice – Prameny Opavice – Nad Hornim Udoli – Dolni Udoli – Zlatorudne mlyny – Skalka – Ondřejovice)

20 km (początek razem z trasą 25km do ruin kościoła pw. św. Marty – dalej szlakiem niebieskim do Horni Udoli – Dolni Udoli – dalej wspólnie z trasą 25km do mety)

13 km (początek razem z trasami 20km i 25km na Złodziejskie Łąki – stąd szlakiem żółtym do Dolni Udoli – odtąd z trasami 20km i 25 km do mety)

8 km (wspólnie z trasą 25km do Hadi louky – stąd szlakiem żółtym do Zlatokopeckich srubów i niebieskim do Ondřejovic)

5 km(bez żartów!)

Przewidziane są również trasy rowerowe.

Uczestnicy otrzymają na starcie karty kontrolne, opis tras i mapki.

Tegoroczny rajd odbywa się w ramach akcji Voda ze střechy Evropy, stąd konieczność dotarcia przez uczestników najdłuższych tras do źródeł dwóch rzek.