Posts Tagged ‘Horni Udoli’

VII RP-P: Przewodnik po trasie (część czeska)

Wracamy do naszego fotograficznego przewodnika po trasie VII Rajdu Prudnik – Pradziad. Tym razem czeski odcinek trasy (od 20 km).

IMG_1700 (Copy)

 

 

23 KM. Zaledwie 2 kilometry po przekroczeniu granicy znajdziemy się na rynku w Zlatych Horach, dawnym górniczym miasteczku. Nam pozostanie tylko przejście główną ulicą miasta, ale warto tu kiedyś przyjechać specjalnie i rozkoszować się miejscową atmosferą, gdzie w gospodzie przy piwie (lub kofoli) czas jakby zwalnia. Dziewczynom radzimy tutaj zbytnio się nie rozsiadywać. Zlate Hory w XVII w. zasłynęły jako jeden z głównych ośrodków „procesów czarownic”. W samym tylko roku 1651 zgładzono tu 54 „wiedźmy”.

 

IMG_1705 (Copy)

 

 

 

 

 

 

23 KM. Muzeum w Zlatych Horach. No nie mówicie, że będzie mieli czas na zwiedzenie. Muzeum mieści się w okazałej kamienicy dawnej poczty. W 1766 nocował tu cesarz Józef II.

 

IMG_1713 (Copy)

 

 

 

25,5 KM. Za rynkiem Zlatych Hor wkroczymy na dawne tereny górnicze i dydaktyczną ścieżkę prezentującą kopalniane tradycje tych okolic. Przy szlaku znajdziecie tablice informacyjne również w języku polskim. Ciekawe, czy „odkryjecie” wejście do Sztolni Miedzianej? Góra, na którą będziecie wchodzić poprzecinana jest setkami podziemnych kopalnianych szybów, z których pozyskiwano niegdyś m.in. złoto, srebro, miedź i ołów.

 

IMG_1714 (Copy)26 KM. Po drodze miniemy kilka stacji Drogi Krzyżowej, które prowadzą do sanktuarium Maria Hilf. Pierwsze stacje powstały w 1774 r., po ostatniej wojnie czechosłowaccy komuniści zniszczyli je, a w latach 90. XX w. odbudowano.

 

IMG_1722 (Copy)

28 KM. Początek sanktuarium Matki Bożej Wspomożenia Wiernych dał pewien prudniczanin, Martin Thannheiser, który urodził się w tym miejscu. Jego matka, wraz z innymi mieszkańcami Zlatych Hor schroniła się na Přičnym vrchu, uciekając przed wojskami szwedzkimi plądrującymi okolicę. Ostatnią wolą Martina było, by w miejscu urodzenia powiesić obraz Matki Bożej. Wkrótce wizerunek stał się słynny za sprawą cudów, a miejsce przerodziło się w ośrodek pielgrzymkowy kultu maryjnego. W 1973 r. kościół z otaczającymi budynkami – decyzją władz państwowych – wysadzono w powietrze. W latach 90. XX w. doprowadzono do odbudowy sanktuarium, częściowo wzorując się na dawnej architekturze. Dziś jest to miejsce pielgrzymkowe trzech narodów: czeskiego, polskiego i niemieckiego. Pod arkadami, na lewo od wejścia, znajduje się źródełko. Na terenie sanktuarium zobaczycie też sklepik.

 

IMG_1729 (Copy)31 KM. Chodząc ścieżkami Přičnego vrchu lepiej nie zbaczać z trasy. Tablice ostrzegawcze informują nas, że są to tereny pogórnicze. Nikomu nie polecamy przymusowego zwiedzania kopalni. 😉

 

IMG_1747 (Copy)

 

 

31 KM. Kaplica śś. Anny i Marty to sięgający historią średniowiecza ośrodek religijny zlatohorskich górników. W ciągu XIX w. przy rozbudowywanej kaplicy powstały kolejne budynki, zamieszkali tu pustelnicy, zapraszający coraz liczniejszych pielgrzymów. W 2016 r. kaplica została przejęta przez spółkę z Horni i Dolni Udoli, która przystąpiła do odbudowy zabytku. Na tablicach informacyjnych zobaczycie, jak będzie wyglądała kaplica po odbudowie.

 

 

IMG_1751 (Copy)

 

 

 

 

32,5 KM. Horni Udoli to jedna z najładniejszych „miejscówek” na trasie. Wizytówką wsi jest kamienny kościół.

 

 

IMG_1758 (Copy)

 

 

 

 

 

 

 

32,5 KM. Domek z bajki? W tym miejscu nawet kosz na śmieci pomalowany jest w bajkowe postacie.

 

 

IMG_1763 (Copy)33 KM. Źródełko przy serpentynie wznoszącej się nad Horni Udoli (szlak niebieski) to bardzo ważny punkt na naszej trasie. Tutaj możecie uzupełnić zapasy wody, późnej może być z tym ciężko, a picie bezpośrednio z leśnych strumieni nie polecamy. 😉

 

IMG_1769 (Copy)

 

 

35,5 KM. Ruiny zamku Koberštejn to zaledwie fragment murów wieży na szczycie skały, doły i fosy. Według rekonstrukcji zamek był jednak okazałą budową. Znajduje się na wysokości ok. 910 m n.p.m., co oznacza, że położony jest wyżej od ruin zamku Rogowiec, uznawanego za najwyżej zlokalizowany zamek w Polsce (870 m). Do górnej części zamku można dostać się ścieżką, a następnie drewnianymi schodkami (2-3 minuty). Oczywiście jeśli po wspinaczce będziecie mieli jeszcze siłę na takie „ekstrawagancje”.

 

 

IMG_1773 (Copy)35,5 KM. Z ruin zamku można dostrzec zabudowania Rejvizu, to podobno najwyżej położona miejscowość na czeskim Śląsku.

 

IMG_1774 (Copy)39,5 KM. Opawska Chata, miejsce doskonale znane uczestnikom Jesenickiej 60 i Zlatohorskiego Trekingu. W czasie II wojny światowej, w tym odludnym miejscu znajdował się obóz pracy dla jeńców wojennych. Pamiątką po nim jest cmentarz żołnierzy radzieckich położono ok. 300 m od chaty.

 

IMG_1775 (Copy)

48 KM. Ten widok będzie oznaczał, że na Pradziad pozostała już naprawdę niewielka odległość.

 

IMG_1787 (Copy)

 

 

 

 

 

50 KM. Przełęcz Videlsky křiž. Tutaj obowiązkowo zróbcie sobie przerwę. Przed Wam będzie najtrudniejsze podejście na trasie na Małego Dziada. Wbrew nazwie góra wzbudza szacunek u każdego wędrowca.

 

 

IMG_1789 (Copy)53 KM. Schronisko Svyčarna, czyli „Szwajcarka”. Do szczytu Pradziada już całkiem blisko, więc nie warto robić tu dłuższego postoju. Obok budynku znajduje się źródło. A kto jest na zdjęciu? Poznajecie? To Zděnek Pečonka ze Zlatych Hor, organizator Zlatohorskiego Trekingu. Spotkałem go dwa razu w Paśmie Orlika, a potem jeszcze raz przy „Szwajcarce”. Tym razem był na „kole”.

 

IMG_1796 (Copy)

 

 

 

 

 

53 KM. Krowa na łące? No i co z tego? No nie bardzo. Hodowla tych zwierząt to realizacja projektu dofinansowanego ze środków unijnych, którego celem była reaktywacja dawnych tradycji pasterskich w Jesionikach.

 

 

IMG_1800 (Copy)

 

 

 

 

 

 

 

54 KM. I asfalcikiem już na samą górę. Drogi pod Pradziadem są nieco irytujące, zawsze prowadzą „na około”, sami się o tym przekonacie. 😉

 

IMG_1808 (Copy)

 

 

 

 

 

 

56 KM. Kamień graniczny na Pradziadzie z 1721 r. oznacza styk posiadłości: bruntalskich krzyżaków, biskupów wrocławskich (ks. nyskie) i panów na Velkich Losinach.

 

 

IMG_1815 (Copy)

 

 

 

 

 

 

 

56 KM. Witaj Pradziadzie! To cel naszej wędrówki.

 

 

 

I na koniec przestroga z toalety 😉

IMG_1817 (Copy)

 

35. Zlatohorsky Treking

To jedna z najpopularniejszych pieszych imprez w Jesionikach. Od kilku lat bierze w niej udział kilkuset turystów z Rep. Czeskiej i Polski. Wśród nich nie brakuje mieszkańców ziemi prudnickiej, którzy pod względem liczebności konkurują z sąsiadami z powiatu nyskiego i Opola. Zlatohorzan jest najwięcej, ale są też mieszkańcy dalekiej Pragi.

W tym roku, w sobotę 6 października uczestnicy rajdu będą mogli wybrać jedną spośród czterech tras o długości: 5, 15, 25 i 50 km. Najkrótsza dedykowana jest… rodzicom z dziećmi w wózkach! Najdłuższą, „sportową” można przebiec, ale i przejść na sposób turystyczny. Uczestnicy mogą liczyć na piękne trasy, zwykle wspaniałą słoneczną pogodę „babiego lata” oraz małe, kulinarno-alkoholowe przysmaki ma trasie. Na starcie w Miejskim Centrum Informacji na zapleczu Rynku w Zlatych Horach (za muzeum), każdy otrzymuje kartę kontrolną, mapkę, uprzednio wpłacając wpisowe (dzieci do 15 lat – 20 koron, dorośli – 40 koron).

Uczestnicy tras 25 i 50 km wzorem ubiegłego roku kończą swój marsz (albo bieg) na szczycie Biskupiej Kopy. Tam jest im liczony czas. Żeby jednak otrzymać pamiątkowy dyplom i zaliczyć wymaganą liczbę kilometrów, muszą zejść do Zlatych Hor na miejsce startu.

Oto jakie trasy czekają na wędrowców:

5 km

Zlate Hory (Miejskie Centrum  Informacji) – sanatorium „Edel” – Hadi Louky – dw. kolejowy – MCI

 15 km(nowa trasa!)

Zlate Hory (MCI) – Zlatorudné mlýny – Dolní Údolí – Zlodějské louky – ruina kaplicy św. Anny – Maria Hilf – MCI

25 km

Zlate Hory (MCI) – Zlatorudné mlýny – Dolní Údolí – Zlodějské Louny – sztolnia „Melchior” – Táborské skály – sztolnia „Ołowiana” – Příčny vrch – Hornické skály – Vortwitz – Větrná – Petrovy boudy – Biskupia Kopa – Zlate Hory (MCI)

50 km

Zlate Hory (MCI) – Sruby przy Zlatorudnych młynach – Ondřejovice – Prameny Javorné – Čertovy kameny – Zlatý chlum – Rejvíz – Opavská chata – Kobrštějn – Nad Hornim Údolím – Vortwitz – Větrná – Petrovy boudy – Biskupia Kopa –Zlate Hory (MCI).

 

Trasy 5-, 15- i 25-kilometrowe: start w godz. 8.00-10.00. Trasa 50-kilometrowa o godz. 6.00.

 Czasowy limit (za wyjątkiem trasy 50-kilometrowej): godz. 17.00.

Strona www organizatora: TUTAJ

X PMP: Rajd z przygodami

Zacznijmy od podsumowania x Prudnickiego Maratonu Pieszego:

Termin: 8 września 2012 r.

Komandor: Józef Michalczewski

Współorganizatorzy i pomocnicy (osoby): Mirosław Berk, Piotr Buczman, Józefa Ćwierz-Waścińska, Andrzej Dereń, Anna Dereń, Feliks Dereń, Grażyna Dereń, Iwona Dereń, Joanna Dereń, Piotr Dereń, Andrzej Góra, Wojciech Góra, Franciszek Grin, Józef Hupka, Andrzej Józefowicz, Beata Józefowicz, Antoni Kasprzycki, Jerzy Kiełb, Zygmunt Kinel, Halina Kloc, Józef Michalczewski, Adam Myśków, Cezary Olechno, Jolanta Ostrowska Michalczewska, Artur Ozimek, Paweł Perucki, Bożena Sadzik, Irena Skowrońska, Stanisław Stadnicki, Lesław Tokarz.

Współorganizatorzy i partnerzy X PMP: PTTK Prudnik, Tygodnik Prudnicki, Nadleśnictwo Prudnik, Gmina Prudnik, Powiat Prudnicki.

Liczba uczestników: 162 osoby (bez organizatorów), w tym 92 – trasa 12 km, 37 – trasa 20 km, 33 – trasa 50 km.

Wpisowe: 5 zł dorośli, 3 zł dzieci i młodzież szkolna

Pogoda: niebo zachmurzone, chłodno, krótkotrwałe opady deszczu

Trasy:

* 12 km: Prudnik (Park Miejski, dalej niebieskim szlakiem) – Stare Dęby – Kapliczna Góra (320 m n.p.m.) – Okopowa (388 m n.p.m., 1 punkt kontrolny) – Kobylica (395 m n.p.m.) – Kamień Graniczny Królewskiego Miasta Prudnika (2 punkt kontrolny) – Dębowiec – Rozdroże pod Trzebiną (3 punkt kontrolny) – Polana Kucharskiego – PRZEBIEG NA MAPIE

* 20 km: Prudnik (Park Miejski, dalej żółtym szlakiem) – Łąka Prudnicka (ruchoma szopka Jana Trybuły, 1 punkt kontrolny) – Trupina (331 m n.p.m.) – Wieszczyna (schronisko, 2 punkt kontrolny) – granica państwa – Jindřichov – ścieżka rowerowa – Trzy granice pod Sępikiem – skrzyżowanie obok Rozdroża pod Trzebiną (kurniki) – Rozdroże pod Trzebiną (3 punkt kontrolny, dalej niebieskim szlakiem) – Polana Kucharskiego – PRZEBIEG NA MAPIE

* 50 km: Červenohorské sedlo (1013 m n.p.m., dalej czerwonym szlakiem) – Výrovka (1167 m n.p.m.) – Malý jezierník (1208 m n.p.m.) – schronisko Švycárna (1304 m n.p.m., dalej żółtym szlakiem) – Malý děd (1354 m n.p.m.) – Vydelský křiž (930 m n.p.m., 1 punkt kontrolny) – Lysý vrch (rozc., 1000 m n.p.m.) – Jelení loučky – Pásmo Orlíka (1005 m n.p.m.) – Opavská chata (dalej zielonym szlakiem) – Zámecký vrch (934 m n.p.m.) – ruiny zamku Koberštejn – Nad Horním Udolím – Prameny Opavice (780 m n.p.m.) – Heřmanovíce (hřeben; drogą w kierunku Petrovic bez oznakowania) – Pramen Osoblahy (2 punkt kontrolny, dalej żółtym szlakiem) – Větrná (800 m n.p.m.) – Petrovy boudy (706 m n.p.m., 3 punkt kontrolny) – Hähnnelovo rozcesti (dalej bez oznakowania – Przeł. Mokra (dalej żółtym szlakiem) – Przeł. pod Zamkową Górą (dalej bez oznakowania wzdłuż granicy państwa) – Wieszczyna (granica państwa, dalej żółtym szlakiem) – Wieszczyna (schronisko, 4 punkt kontrolny) – Wieszczyna (granica państwa, powrót) – Wróblik (396 m n.p.m.) – Trzy granice pod Sępikiem – skrzyżowanie obok Rozdroża pod Trzebiną (kurniki, dalej bez oznakowania) – Rozdroże pod Trzebiną (dalej niebieskim szlakiem) – Polana Kucharskiego. Trasa liczyła ok. 54 km – PRZEBIEG NA MAPIE

*  *  *

Każdy przeżywał tę wędrówkę na swój sposób, a dawka emocji wcale nie była uzależniona od długości wybranej trasy. Przygody zdarzały się na wszystkich szlakach, od najkrótszego, liczącego 12 km, przez średni (20 km), po najdłuższy ok. 54-kilometrowy.

Już przed rajdem dało się odczuć, że będzie to wyjątkowe wydarzenie. Zapisana z opłaconym wpisowym mieszkanka Jeleniej Góry musiała zrezygnować z uczestnictwa, ponieważ na kilka dni przed imprezą… spadła z konia. Z kolei prudniczanin Dawid Tkacz, wierny sympatyk marszów długodystansowych (albo raczej biegów), w trybie pilnym wylądował w szpitalu (też wpłacił wpisowe). Także kilka innych osób, z różnych powodów, musiało oduścić sobie tegoroczny PMP.

Te pechowe zapowiedzi rajdu przełożyły się na samą imprezę. Podczas jej trwania (albo raczej już po zakończeniu) doszło do pierwszego w historii imprezy zagubienia się – z prawidzwego zdarzenia – jednego z uczestników. Na dodatek grupa młodych ludzi została zaatakowana przez rój szerszeni. A poza tym? Poza tym było podobno bardzo sympatycznie, choć nie tak słonecznie i nie tak tłumnie, jak dwa lata temu.

Szerszenie i ciemny las

Zaczynijmy od trasy najkrótszej. Ta prowadziła niebieskim Szlakiem Historycznym Królewskiego Miasta Prudnika. Komandor rajdu Józef Michalczewski powtórzył mi komentarze osób, które nim szły. Otóż mimo tego, że niektórzy z wędrowców byli mieszkańcami Prudnika, to po raz pierwszy mieli okazję zobaczyć ciekawe, a mało znane miejsca Lasu Prudnickiego, takie jak grodziska ponownie odkryte w latach 90. XX w., czy XVIII-wieczny kamień graniczny, znaleziony w 1998 r. Wiecie co? Wcale się temu nie dziwię. Kilka lat temu byłem świadkiem sytuacji, gdy kilkoro dzieci z Prudnika w wieku szkolnym, będąc przy sanktuarium św. Józefa, mówiło że są po raz pierwszy w tym miejscu. Ja wiem, że można nie interesować się turystyką i nie czerpać przyjemności ze spacerów po okolicznych lasach, ale żeby było aż tak źle? Cóż, od tego są właśnie takie imprezy jak PMP, żeby jednak zachęcać do wędrówek po pięknej przecież okolicy Prudnika.

Na tej trasie była też nieprzyjemna przygoda, na stoku Kaplicznej Góry grupę młodszych wędrowców zaatakował rój owadów, prawdopodobnie szerszeni. Dzielni turyści kontynuowali marsz, choć w przypadku jednej z opiekunek konieczna była interwencja lekarska.

37 osób wybrało trasę średnią, zwaną również „czeską”, ponieważ w części prowadziła na terenie tego państwa, w okolicach Jindřichova. Do piechurów przypałętał się jakiś pies, zresztą nie po raz pierwszy podczas PMP.

33. wędrowców skusiło się na trasę najdłuższą, oficjalnie 50-kilometrową, praktycznie liczącą około 5 km więcej. Dłuższy niż zwykle kilometraż sprawił, że turyści wyruszyli w drogę z Červenohorskiego sedla już o godz. 5.30 (było jeszcze ciemno). Większość z nich dojechała wcześniej wynajętym autobusem z Prudnika, grupa z Opola i Gogolina dotarła własnym środkiem lokomocji i w trasę wyszła równo o godz. 6.00. W tym samym czasie oficjalnie zamknąłem punkt startowy i także rozpocząłem marsz w kierunku Prudnika.

A, bym zapomniał. Dojeżdżając na przelęcz spotkaliśmy ok. 1,5 km przed nią Wojtka Bandurowskiego, który tego dnia podjął się kolejnej póby przejścia ponad stukilomterowej trasy. Tym razem zaczął z Prudnika o godz. 20.00 i głównie drogami asfaltowymi dotarł na miejsce startu PMP. On też – po odpoczynku – postanowił kontynuować marsz. Początek trasy prowadził w najwyższych partiach Sudetów Wschodnich, blisko Pradziada, w terenie pozbawionym lasu. To „inny świat”, inny krajobraz, którego nie uświadczy się w niższych Górach Opawskich. Pasmo Orlika to ogromny, pozbawiony publicznych dróg obszar leśny. To tam pierwsi turyści podejmowali decyzję o rezygnacji z dalszej wędrówki. Być może wpływ na mniej optymistyczne nastroje miał padający wówczas deszcz. Wspomniany Wojtek i Paweł Lenartowicz skręcili na niewłaściwy szlak, wychodząc na szosę koło Vrbna. Wojtek podjął wówczas decyzję o rezygnacji z dalszego marszu (łącznie przeszedł ok. 70 km), a Paweł chciał marsz kontynuować dalej.

Lek na odciski

Ruiny zamku Koberštejn były zapowiedzią kolejnej zmiany krajobrazu, wśród lasów zaczęły pojawiać się łąki i zabudowania mijanych wsi. Za Heřmanovicami, przy źródle Osobłogi znajdował się drugi punkt kontrolny (pierwszy był na Videlskim sedlu). Zgłodniali i solidnie już zmęczeni turyści mogli posilić się chlebem z domowym smalcem ze skwarkami przygotowanym przez Jolantę Ostrowską – Michalczewską. Wydawano również procentowy lek na odciski (z wiśni) uwarzony przez Lesława Tokarza z Prudnika. Tak „opatrzeni” turyści docierali do nieodległego, kolejnego punktu kontrolnego na Przeł. Petrovy boudy, na następnie mało znanym skrótem, głównie żółtym szlakiem, dochodzili na Przeł. Mokrą znajdującą się na granicy polsko-czeskiej. Męczący, ale na swój sposób odkrywczy odcinek trasy prowadził nieoznakowaną ścieżką wzdłuż granicy z Przeł. pod Zamkową G. aż do Wieszczyny (tam był ostatni punkt kontrolny w schronisku). A stamtąd było już tylko kilka kilometrów do Polany Kucharskiego.

Pierwszy na mecie pojawił się o godz. 15.45 duet Łukasz Pacek i Łukasz Sadowczyk, obaj z Kędzierzyna – Koźla. Przejście całej trasy zajęło im 10 godzin i 15 minut. Ostatni wędrowcy witani byli na mecie przez organizatorów po godz. 19.00.

Jeden z uczestników trasy – o czym pisałem wcześniej – zgubił trasę i przez całą noc z soboty na niedzielę był poszukiwany przez czeskie służby ratunkowe, m.in. z udziałem śmigłowca. Rankiem następnego dnia z pomocą przygodnego kierowcy udało mu się dotrzeć do Jindřichova. Na 33. uczestników trasy 50-kilometrowej 6 nie udało się dotrzeć do mety.

Maraton dobry dla juniora i seniora

Puchar Burmistrza Prudnika dla najliczniej reprezentowanej szkoły zdobyli uczniowie Szkoły Podstawowej w Szybowicach, drugie miejsce zajęli gimnazjaliści z prudnickiej „Jedynki”. Obok pucharu były również pieniądze z przeznaczenie na zakup sprzętu sportowo-turystycznego przydatnego szkole o łącznej wartości 1000 zł (środki ufundowała Gmina Prudnik). Najmłodszymi uczestnikami PMP byli: Grzegorz Percuki i Karolina Pardela (ponad 4 lata), a seniorem maratonu został Kazimierz Ciepielowski (81 lat). Sympatyczna nagroda w postaci weekendowego pobytu w nowym schronisku w Wieszczynie (z osobą towarzyszącą) trafiła do uczennicy Publicznego Gimnazjum nr 1 w Prudniku. Nagrody wręczała dyrektor Szkolnego Schroniska Młodzieżowego w Prudniku Barbara Starzyk.

Organizatorzy przygotowali kilka punktów kontrolnych. Ten wyjątkowy, obsługiwany przez rodzinę Trybułów, znajdował się przy Szopce Bożonarodzeniowej w Łące Prudnickiej.  Z kolei rodzina Dereniów sprawnie obsłużyła trzy punkty kontrolne na najdłuższej trasie, od Videlskiego sedla, przez źródło Osobłogi po Przeł. Petrovy boudy. Turyści z PTTK pieczętowali karty kontrolne uczestników na punktach na Okopowej, w Jindřichovie, Rozdrożu pod Trzebiną i przy kamieniu granicznym koło Dębowca.

 

Zobacz również:

* GALERIA X PMP

* RELACJA NA PRUDNICKA.PL

* RELACJA UCZESTNIKA na forum magazynu „n.p.m.”

* ŚCIEŻKA GPS TRASY 50-KILOMETROWEJ (navime.pl, pbc)

Zlatohorsky Treking: Nie daliśmy się!

Gdzie te czasy, kiedy na Zlatohorskim Trekingu przedstawicieli ziemi prudnickiej można było policzyć na jednej ręce? Dziś, 1 października pokazaliśmy na co na stać! Na starcie w Zlatych Horach pojawiło się sporo turystów z ziemi prudnickiej i bardzo silna ekipa na trasie 50-kilometrowej. Wystarczy powiedzieć, że z powiatu prudnickiej na trasie najdłuższej było aż 13 turystów (na 78). Nie dosć tego, część z nas zaliczyła imprezę w doskonałych czasach! Dawid Tkacz w czasie 7 godz. 13 min osiągnął drugi najlepszy wynik. Najmłodszym uczestnikiem na „pięćdziesiątce” była Sylwia Przyszlak (10 godz. 26 min).

Oczy wielu osób skierowane były na Mirosława Bartyzela, dla którego był to dziewiczy udział w „pięćdziesiątce”. I Mirek poradził sobie świetnie zaliczając trasę w 9 godz. 18 min.

Mnie poszło też znakomicie i poprawiłem swój najlepszy wynik o 10 minut. Trasę przeszedłem równo w 9 godzin (ci którzy wyruszyli o godz. 6.00 tak naprawdę zrobili to 5 minut później, ale to szczegół).

Wyniki organizator już zamieścił na swojej stronie Zlatohorskiego Trekingu (jeszcze przed korektą).

Słowa uznania należą się organizatorom imprezy (Studio4 ze Zdenkiem Pěčonką na czele, zlatohorscy skauci), którzy jak zwykle przygotowali się doskonale do imprezy. Punkty kontrolne były tam, gdzie być powinny, czaje, śliwowice i kiełbasy też. Można też było pozazdrościć, bo impreza się rozwija, a uczestników na trasach jest coraz więcej.

Na razie to by było na tyle. Zapraszam do galerii fotografii i do relacji na Prudnicka.pl (pewnie lada chwila się ukaże).

Na zakończenie sezonu: Zlatohorsky Treking

Dla mnie to ostatnia długodystanowa impreza w tym roku i pewnie nie tylko dla mnie. Ranki są coraz zimniejsze, a lasy zachwycają różnorodnością barw opadających liści. Jesień za pasem. Czas kupić słoninę i przybrać na wadze.

Zlatohorsky Treking to rajd, który polecam szczególnie. Od kilku lat obserwuję jego rozwój i cieszę się, że bierze w nim udział coraz więcej Polaków. W tym roku grupa prudnicka ma być szczególnie silna. Andrzej Dereń nie będzie już jedynym reprezentantem ziemi prudnickiej na trasie 50-kilometrowej (a tak było). Mają być: Staszek, Paweł, Jarek (na krótszej trasie), Mirek. Swój udział zapowiada Dawid Tkacz – nasz prudnicki wymiatacz, który z pewnością wyśrubuje świetny czas. Liczę na udział grupy opolsko-gogolińskiej (Ania, Cezary, Mirek). Może zobaczę na trasie małżeństwo – Grażynę i Marka. Pewnie spotkam turystów z Głuchołaz z Jankiem, który zawsze podkreśla swoją przynależność do Klubu Czeskich Turystów w Ondřejovicach.

No dobra, a co o samej imprezie. Plakat znajduje się TUTAJ (wersja w języku polskim jest na drugiej stronie). Są tam wszystkie istotne informacje. Z kolei mapki, profile tras i opisy tekstowe można pobrać z oficjalnej strony Zlatohorskiego Trekingu.

Co mogę poradzić? Jeśli wybieracie się na trasę dłuuuugą, to wyjdziecie jeszcze przed świtem (godz. 6.00), a wtedy jest jeszcze ciemno. Jeśli trasy nie znamy, to najlepiej jest podłączyć się pod kogoś, kto zna trasę, żeby wspólnie przebyć pierwsze kilometry w ciemnościach. Można też wyposażyć się w latarkę. Z doświadczenia wiem, że na ZT marznie się dwa razy: na początku, po starcie i na Kopie. Zimowej kurtki nie polecam, ale ciepła bluza lub sweter to konieczność.

Miałem pytania, czy trasa jest trudna. W mojej skali tegorocznych imprez umieszczam ją w następujący sposób:

1. Jesenicka 60 (w tym roku nie byłem, ale trasa zawsze jest ta sama)

2. Rajd na Pradziada

3. Zlatohorsky Treking

4. PMP 2011 (50 km)

5. Krnovska 50 (ze względu na uporczywie  padający deszcze imprezę umieściłbym o oczko wyżej, Ania, Staszek i Cezary  wiedzą coś na ten temat!)

6. Osoblažske Pochody 2011 (35 km)

7. Putovani za krasami Zlatohorska

8. Racławicka Pętla Przygraniczna

Prawdę mówiąc trudno jest mi porównać poziom trudności ZT i tegorocznej trasy PMP. W prudnickim PMP było więcej podejść, ale i też sporo odcinków prostych. Trasa ZT jest nieco bardziej urozmaicona, choć pod względem krajobrazowym na pewno ustępuje PMP. Sami będziecie musieli sobie wyrobić opinię, a niektórzy z Was już ją macie (Ania, Mirek z Gogolina).

Najbardziej męczące jest podejście na Zlaty Chlum. W zależności od kondycji na finiszu uznacie, że wejście na Biskupią Kopę z Petrovych boudów jest lekkie, bądź mordercze 🙂

Krajoznawcy powinni zwrócić uwagę na skansen górnictwa złota w dolinie Olešnicy (ciekawe kto będzie miał na to czas), kaplicę w dolinie Javorny, wieżę widokową na Zlatym Chlumie, „drewniany” Rejviz (podobno najwyżej położona wieś na czeskim Śląsku), kładki nad górskim torfowiskiem (rezerwat), cmentarz żołnierzy radzieckich koło Opawskiej Chaty, wspaniałe widoki na Horni Udoli i wieżę widokową na Biskupiej Kopie.

Sprawy organizacyjne. Organizatorzy postanowili, że dyplomy wydawane będą w Miejskim Centrum Informacji w Zlatych Horach, a nie jak do tej pory na szczycie Biskupiej Kopy. Bynajmniej nie oznacza to, że czas też będzie liczony dopiero na dole. Czesi słusznie uznali, że groziłoby to szaleńczym zbieganiem, więc czas policzą nam już na Kopie. Dentyści nie będą zadowoleni… Mam nadzieję, że Dagmara tego nie czyta.

Punkty kontrolne znajdować się będą na Zlatym Chlumie, w Rejvizie (drewniany kiosk po prawej stronie), przy Opawskiej Chacie (samoobsługa), przed Vorwitzem (obóz skautów), na Petrovych boudach i na Kopie.

No i na koniec coś o rozdziewiczaniu. Po raz pierwszy smaku miłości z „pięćdziesiątką” zazna Mirosław z Prudnika. Będziemy mu kibicować w tych jakże dla niego pięknych, intymnych i słodkich chwilach. Czy to prawda, że boli? Tak, to prawda, to i owo można sobie obetrzeć, ale finał wszystko wynagrodzi.

Do zobaczenia na szlaku!

Propozycja trasy jesenickiej

W zasadzie to z tą trasą mogliście się zapoznać już od pewnego czasu, ponieważ „wisi” w prawym menu mapy. Trasa jesenicka to miłe, długodystansowe, 50-kilometrowe wyzwanie. Wzorem ubiegłego roku ponownie wspinać się będziemy na Přičny vrch (975 m), ale tym razem na sam szczyt i to będzie najwyższy punkt na całej trasie. Přičny vrch to najwyższe wzniesienie Zlatohorskiej vrchoviny, czyli Gór Opawskich, po ich polskiej i czeskiej stronie.

Wyruszamy z Jesenika, ze skwerku przed zamkiem (Vodni tvrz – muzeum). To łatwe do identyfikacji miejsce. Na starcie będziemy puszczać zawodników przez pół godziny, od 6.00 do 6.30. Z miasta od razu strome podejście na Zlaty chlum (wieża widokowa). Nie jestem pewien, czy o tak wczesnej godzinie tamtejszy punkt turystyczny będzie czynny, ale to jest do sprawdzenia. Dalej przejdziemy do Rejvizu z przepiękną zabudową drewnianą. Leśna droga zawiedzie nas do Horni Udoli i obok ruiny kaplicy św. Marty i pomnika św. Rocha dotrzemy na grzbiet Přičnego vrchu. To najbardziej wyczerpujący odcinek trasy jesenickiej. Sanktuarium Maria Hilf to kolejny punkt na trasie. Kościół z sąsiednimi zabudowaniami posiada niezwykłe dzieje, po wojnie wolą władz komunistycznych został dosłownie zmieciony z powierzchni ziemi. Dziś stoi odbudowany. Z Maria Hilf zejdziemy do Heřmanovic i dalej mało znanymi szlakami przez Solni horę (867 m ) i Kravi horę (724 m, trasa przebiega poniżej szczytu) dotrzemy do Jindřichova przy tamtejszym zamku. Stąd jeszcze trzy kilometry trasą rowerową (Prudnik – Jindřichov) i jesteśmy na granicy państwa, a stamtąd już naprawdę blisko na metę na Polanie Kucharskiego nieopodal sanktuarium św. Józefa w Prudniku Lesie. Przy sanktuarium jest do „zaliczenia” nowa, drewniana wieża widokowa na Koziej Górze. Droga z Polany Kucharskiego do centrum  Prudnika liczy 3,5 km.

Trasa jest ciekawa, z jednej strony dobrze znane okolice Jesenika, Rejvizu i Přičnego vrchu, z drugiej odludne pasmo na południe od Janova i Jindřichova. Przez ileś tam kilometrów nie będzie żadnych sklepów, schronisk i knajpek.

Nie chcąc powielać ubiegłorocznego odcinka trasy PMP między Maria Hilf a Prudnikiem zrezygnowałem tym razem ze zdobywania Biskupiej Kopy. Będzie okazja do poznania nowych okolic.

Uwaga! To jest propozycja trasy, jeszcze w lipcu trasa będzie sprawdzona w praktyce.

Tradycyjnie PTTK Prudnik zapewnia dojazd autobusem z Prudnika na start trasy w Jeseniku. To rozwiązanie między innymi dla tych, którzy przyjadą na imprezę własnymi środkami lokomocji, tak żeby mieli samochód już ma mecie. Oczywiście namawiam też do korzystania z noclegów w Prudniku. Koszt autobusu to ok. 25 zł. I na autobus trzeba się wcześniej zapisać.

Na samą imprezę zapisujemy się bezpośrednio na starcie.

Putovani, czyli woda ze źródeł

Pavel Waněk – prezes Klubu Czeskich Turystów w Ondřejovicach co roku zmienia przebieg organizowanego przez siebie rajdu Putovani za krasami Zlatohorska. Nie inaczej było tym razem.

Tym razem imprezę zaliczyłem z Mirkiem Bartyzelem z Prudnika, dla którego jest to już druga czesko-rajdowa wyprawa. Spisał się dzielnie i ma wszelkie predyspozycje do tego, by brać udział w wyprawach na trasach 50-kilometrowych.

Na czeskim szlaku stawił się Jarek Tomaszewicz, który samodzielnie (a to spore utrudnienie), zaliczał jedną z tras. Poza tym byli: rodzina PrzyszlakówLeszek Kloc, wszyscy z Prudnika., Zbigniew Błauciak z Głuchołaz i Cezary Olechno z Opola ze znajomymi. Byli turyści rowerowi z Głuchołaz, no i oczywiście sporo Czechów.

Na starcie otrzymaliśmy bardzo słabo czytelne (to mało powiedziane) mapki ksero, które miały nas pokierować. Na szczęście był opis w języku czeskm, miałem również swoją mapkę, teren już trochę znałem, więc bez błądzenia i regulaminowo przeszliśmy całą trasę. Zastanawiałem się tylko, jak poradzą sobie wędrowcy, którzy nie znają tych okolic.

Po drodze można było obejrzeć ruiny kaplicy św. Marty na stokach Přičnego vrchu i skansen górnictwa złota „Zlatorudne mlyny”. Podziwialiśmy piękne widoki z Horni Udoli. Uczestniczyliśmy również w „uroczystym” przekazaniu przez czeskich skautów wody ze źródła Olešnicy wiceprezesowi Klubu Czeskich Turystów w Pradze Janowi Babničowi. Impreza organizowana była w ramach europejskiej akcji „Woda ze strzechy/dachu Europy”, której celem jest zwrócenie uwagi na zasoby wodne kontynentu. Przez cały rok na terenie Rep. Czeskiej, podczas imprez turystycznych czerpana jest woda ze źródeł, która później trafi do Hiszpanii, gdzie będzie podsumowanie akcji.

Organizatorzy spisali się, na trasie, na starcie i na mecie były batoniki, kromki z dodatkami, na mecie zorganizowano piwo, limo i śliwowicę. Co ważne dopisała pogoda, było słonecznie i ciepło, ale nie za gorąco.

A. bym zapomniał. Członkiem Klubu Czeskich Turystów z Ondřejovic jest Jan Jałboński z Głuchołaz, który co roku, z pomocą syna, Artura, współorganizuje rajd, obsługując turystów z Polski. Jabłońscy również są uczestnikami długodystansowych wypraw na czeskim pograniczu.

W sobotę Putovani za krasami Zlatohorska

W najbliższą sobotę, 7 maja  kolejna gratka dla piechurów prudnickiego pogranicza – Putovani za krasami Zlatohorska.

Na prośbę setek naszych „telewidzów” (w zasadzie jednego), podaję szczegóły.

Czas: 7 maja (sobota), start w godzinach 7.00 – 10.00

Miejsce startu i mety: Hospudka „U Moku” w Ondřejovicach (przy głównej drodze Zlate Hory – Mikulovice, obok granicy z Polską, nie sposób nie trafić)

Wpisowe: dorośli – 25 koron, młodzież – 15 koron

Trasy piesze:

25 km (Ondřejovice – Zlatokopecke sruby – Zlodějske louky – Prameny Olešnice – Prameny Opavice – Nad Hornim Udoli – Dolni Udoli – Zlatorudne mlyny – Skalka – Ondřejovice)

20 km (początek razem z trasą 25km do ruin kościoła pw. św. Marty – dalej szlakiem niebieskim do Horni Udoli – Dolni Udoli – dalej wspólnie z trasą 25km do mety)

13 km (początek razem z trasami 20km i 25km na Złodziejskie Łąki – stąd szlakiem żółtym do Dolni Udoli – odtąd z trasami 20km i 25 km do mety)

8 km (wspólnie z trasą 25km do Hadi louky – stąd szlakiem żółtym do Zlatokopeckich srubów i niebieskim do Ondřejovic)

5 km(bez żartów!)

Przewidziane są również trasy rowerowe.

Uczestnicy otrzymają na starcie karty kontrolne, opis tras i mapki.

Tegoroczny rajd odbywa się w ramach akcji Voda ze střechy Evropy, stąd konieczność dotarcia przez uczestników najdłuższych tras do źródeł dwóch rzek.