Posts Tagged ‘Kravi hora’

Do zobaczenia na szlaku!

Gotowi na przygodę? Już za kilka godziny wyruszamy na trasy XXI Prudnickiego Maratonu Pieszego!

TRASY 13/27 KM

Uczestnicy tych tras wychodzą z Parku Miejskiego w Prudniku, z placyku przy altanie. Szykujemy wpisowe: 20 zł – dorośli, 15 zł – dzieci (przygotujcie odliczone kwoty!). Trasa 13 km wychodzi o godz. 9:00 – 10:00, trasa 27 km: godz. 8:00 – 8:30. Idziemy indywidualnie lub grupie, jak lubcie. Nie ma startu wspólnego. Na starcie dostaniecie mapkę – kartę kontrolną oraz pamiątkową plakietkę. Meta wszystkich tras znajduje się na Łowisku „U Pietruchy” przy ul. Łuczniczej w Prudniku. Będzie tam poczęstunek od PTTK, ale też będzie można zamówić coś z menu łowiska. Polecamy, bo to również forma podziękowania właścicielowi za udostępnienie obiektu. Ci, którzy ukończą rajd, otrzymają pamiątkowe dyplomy.

TRASA 42 KM

To nasza tegoroczna nowość. Wychodzimy z prudnickiego parku, idziemy na Biskupią Kopę i wracamy, ale oczywiście po wyznaczonych trasach (oznakowanymi szlakami). Wyjście: godz. 6:30 – 7:00. A na zdjęciu coś specjalnie tylko dla trasy 42 km. 🙂

TRASA 50 KM

Zbiórka w godz. 5.00 – 5.15 na prudnickim dworcu autobusowy. Od razu kierujcie się do budynku redakcji Tygodnika Prudnickiego. Tam Was zapiszemy, wydamy mapki i plakietki. Potem idziecie przed Łaźnię Miejską (ul. Parkowa), gdzie będą czekać autobusy. Wszystko znajduje się obok siebie, więc na pewno się nie zgubicie. Obok redakcji jest duży, bezpłatny parking i tam można zostawić samochody.

Jeśli ktoś z Was właśnie zdecydował się, że weźmie udział w rajdzie na tej trasie, to oczywiście może, ale musi sobie załatwić transport na start, który znajduje się przed budynkiem stacji kolejowej w Třemešnej (CZ) . Tam będzie właściwy start trasy w godz. 6.00 – 6.15. Może się zdarzyć, że odrobinę się spóźnimy w drodze z Prudnika, więc spokojnie czekajcie na nas. Nowi uczestnicy wpłacają na miejscu wpisowe (20 zł, PROSIMY O WYLICZONĄ KWOTĘ).

Po wyjściu z autobusu chwilę czekamy na kilka słów od organizatora, szybkie zdjęcie i W DROGĘ!

Na Krowiej Górze (Kravi Hora) znajdować się będzie punkt kontrolny z poczęstunkiem na słono i słodko, eliksirami wujka Leszka oraz oczywiście wspaniałymi psami z Fundacji Pomocny Zaprzęg! Będzie też kanister z wodą, więc będzie ją można uzupełnić do WŁASNYCH butelek (jesteśmy eko!).

Widzimy się jutro! Do zobaczenia w Prudniku i na szlaku!

Czas na V Rajd Prudnik – Pradziad (zapisy trwają)

Wielkimi krokami zbliża się tegoroczny, już piąty pieszy Rajd Prudnik – Pradziad. Podejmij wyzwanie i rusz z nami na 60-kilometrową, górską przygodę.

 TO JUŻ 22 SIERPNIA! 


W drodze na szczyt... (fot. Stanisław Stadnicki)

Na tak spektakularne widoki będzie można liczyć na trasie V RP-P (fot. Stanisław Stadnicki – 2015)

FAQ RAJDU V PRUDNIK – PRADZIAD

 Co to takiego, ten rajd?

To przygoda, niecodzienna wędrówka, okazja do nawiązania znajomości i przyjaźni lub samotnego marszu (jak kto lubi), próba sprawdzenia charakteru i własnych możliwości fizycznych.

Na czy to polega?

Na przejściu określonej przez organizatora trasy. Jest start i meta.

Gdzie?

Polsko-czeskie pogranicze, trochę Polski, więcej Rep. Czeskiej. Wyruszamy z Prudnika, kończymy na szczycie Pradziada, najwyższej górze Sudetów Wschodnich. To przepiękne, malownicze okolice, wspaniałe panoramy, odludne górskie miejscowości czeskiego Śląska i dzika jeszcze przyroda.

Czy trasa jest trudna?

To zależy wyłącznie od Ciebie, Twoich możliwości i przygotowania. Do przejścia jest 60 km w terenie górskim w limicie czasu 15 godz. To nie są Tatry, nie będzie wspinaczki, ścian skalnych, klamr i łańcuchów. Zamiast tego będzie sporo przewyższeń, nieco zejść charakterystycznych dla gór średnich, ale przede wszystkim podejść. Prudnik znajduje się na wysokości 265 m n.p.m., Pradziad – 1491, do tego dochodzą pośrednie góry i wzniesienia.

Jak przebiega trasa?

Proszę bardzo: http://mapy.cz/s/koCO

Staramy się, żeby co roku trasa rajdu była inna. Tym razem będą dwie nowości w historii rajdu:

  1. Wejdziemy na nową wieżę widokową Na Skalce koło miejscowości Horni Holčovice. Uwaga! Czesi dokonali zmiany przebiegu szlaku niebieskiego w tym rejonie, skąd na Waszych mapach sytuacja może być już nieaktualna.
  2. Za Vrbnem przejdziemy doliną Średniej Opawy (niestety kilka kilometrów asfaltem), by z wioski Vidly wspiąć się ostro w górę na Małego Dziada.

Czy na trasie są punkty kontrole?

Pierwszy rajd był próbą. Chcieliśmy sprawdzić, czy da się przejść z Prudnika na Pradziad. Czy ma to sens? Bez punktów kontrolnych, przewodników, uprzedniego sprawdzenia trasy. I tak zostało do dzisiaj. Impreza nie ma charakteru typowego rajdu z punktami kontrolnymi, bananami na półmetku i sztabem organizatorów na mecie. Idziemy do celu…

Czy to impreza sportowa?

Nie, to impreza na wskroś turystyczna i wbrew pozorom krajoznawcza. Mimo limitu czasu zaprawionemu wędrowcy uda się zwiedzić mijane po drodze atrakcje. Nie ma medali, podium, orderów i pucharów, choć staramy się wspomnieć o tych, którzy przeszli trasę najszybciej. Ważna uwaga, w rajdzie można wziąć udział na sportowo, nie stawiamy przeszkód. Najwyżej biegacze poczekają na organizatorów na szczycie…

A co jeśli się zgubię?

W Jesionikach to dość trudny wyczyn. Góry posiadają gęstą sieć osadniczą, wystarczy zejść z gór w dolinę i zawsze trafimy na jakichś tubylców. Trasa prawie w całości biec będzie dobrze oznakowanymi szlakami. Dodatkowo turyści otrzymają na starcie opis trasy. Dobrze jest mieć ze sobą aktualną mapę turystyczną Jesionków (czes. Jeseniky). Jeśli czujemy się niepewnie, to możemy zawsze trzymać się większej grupy.

Co zrobić, jeśli zrezygnuję w trakcie marszu?

Organizator wyznaczył dwa punkty zborne na trasie, skąd zabierzemy turystów do Prudnika wracając autobusem ze szczytu Pradziada. Są to: Vrbno pod Pradědem (rondo) oraz miejscowość Vidly (główne skrzyżowanie we wsi). Uwaga! Powrót będzie po godz. 21.00, więc trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość. Uczestnik rezygnujący z marszu zobowiązany jest powiadomić o tym telefonicznie organizatora, bez względu na to, czy czeka na jednym z punktów zbornych, czy we własnym zakresie wraca do domu. Brak takiej informacji skutkować może koniecznością wzywania służb ratunkowych i organizacji akcji poszukiwawczej.

Docieramy do szczytu i co?

Spotykamy się w restauracji na szczycie, popijamy kofolę, piwo, jemy smażony ser i czekamy na pozostałych uczestników rajdu do godz. 20.00. Chwilę potem robimy spotkanie podsumowujące, gratulujmy sobie, wręczamy certyfikaty i przy zapadającym zmroku schodzimy do Ovčarni, gdzie czekać na nas będzie autobus do Prudnika.

Dobra, przekonaliście mnie, jak się zapisać?

Doskonale! Trzeba wpłacić wpisowe na dwa sposoby: gotówką w sklepie PTTK Prudnik przy ul. Kościuszki 56 lub przelewem na konto:

Oddział PTTK Sudetów Wschodnich w Prudniku

Bank Spółdzielczy w Prudniku

06 8905 0000 2000 0000 1401 0001

Tytuł wpłaty: Rajd Prudnik – Pradziad, imię i nazwisko uczestnika

Kwota: 30 zł obejmuje: autobus, ubezpieczenie, certyfikat przejścia. Kwota jest bezzwrotna. Prosimy o wpłaty w możliwie jak najszybszym terminie.

Start…

Prudnik, Park Miejski, Pl. Rodziny Fränklów (obok altany)

Sobota, 22 sierpnia, wyjście w godzinach: 5.00 – 5.30

Organizatorzy będą na starcie od godz. 4.40. Będziemy sprawdzać obecność i wydawać karty z opisem trasy.

Czy tak jak w poprzednich latach można przyjść na start i tam się zapisać?

Nie, konieczność zamówienia autobusu i objęcia wszystkich uczestników ubezpieczeniem wymagają uprzedniego załatwienia formalności z tym związanych.

Niestety, 22 sierpnia mam inne plany, a tak bardzo chciałem się wybrać…

Szkoda, ale okazja do następnej wędrówki długodystansowej będzie już 12 września podczas Prudnickiego Maratonu Pieszego (50 km).

Jeśli macie jakieś uwagi, pytajcie: a_deren@onet.pl

Organizatorzy: Roman Gwóźdź, Andrzej Dereń

Oddział PTTK Sudetów Wschodnich w Prudniku

Imprezę wspiera organizacyjnie: Tygodnik Prudnicki wydawca comiesięcznego dodatku turystycznego „Wędrowiec”

Patroni medialni: Tygodnik Prudnicki, Express Prudnicki, Prudnicka.pl, goryopawskie.bnx.pl

Propozycja trasy 50-kilometrowej na PMP

W drodze na Hraničny vrchPamiętacie ubiegłoroczne propozycje trasy 50-kilometrowej na Prudnicki Maraton Pieszy? W tym roku zrealizujemy jeden z tych pomysłów. Będziemy podziwiać ziemię osobłoską, czyli Osoblažský výběžek.

To oznacza, że darujemy sobie znaczne wysokości (ach te Červenohorske sedlo!), a skupimy się na walorach krajobrazowych mijanych okolic. Ze wstępnych obliczeń wynika, że do przejścia będziemy mieli ok. 50 km, czyli tyle ile powinno być. A że trasa nie będzie miała dużych przewyższeń, to przejście jej nie powinno zająć dużo czasu.

Co ciekawego zobaczymy na szlaku? Zaczniemy na przystanku autobusowym w Osobłodze (Osoblaha). Spragnieni krajoznawczych wrażeń będą mieli okazję podejść na Rynek z fontanną, zobaczyć miejscowy cmentarz żydowski, czy fragment murów obronnych. W dawnym miasteczku jest też początkowy dworzec kolejki wąskotorowej, ale miejsce to nie będzie po drodze. W Bohušovie można przejść się wokół kościoła, na którego ścianach okryto niedawno ślady gotyckich detali. Nad wsią górują ruiny zamku Fulštejn, które powinniśmy kojarzyć z polskim rodem Herburtów, kolonizatorów okolic Lwowa. Slezske Rudoltice to pałacyk zwany przez Czechów „Śląskim Wersalem” (ale to określenie dotyczące przeszłości budowli niestety). Przed Albrechticami wejdziemy na Hraničny vrch (541 m) z podwójną wieżą widokową. Dopiero za Albrechticami powspinamy się na nieco wyższe górki. 685 m (stok Kravi hory) to będzie najwyższy punkt na naszej trasie. W Jindřichovie przejdziemy obok niedostępnego dla zwiedzających zamku. Rajd zakończymy na Polanie Kucharskiego nieopodal sanktuarium św. Józefa w Prudniku.

W tym samym czasie uczestnicy krótszych tras maszerować będą szlakami bliżej Prudnika.

Przypominam, Prudnicki Maraton Pieszy odbędzie się 7 września.

Przebieg trasy na odcinku Osoblaha – Jindřichov: TUTAJ

Kruszyna, Kudłaty i dwie wieże

Tym razem na wycieczkę zabiera nas Mirek Bartyzel (Piechurzy Ziemi Prudnickiej). Mirek razem z Pawłem Bochenkiem wybrali się w okolice Třemešnej, Albrechtic i Kravi hory.

Wielkopiątkowy poranek nie napawał optymizmem i radością, aby wybrać się na wcześniej umówiony wypad w czeskie góry. Spore zamglenie, wisząca w powietrzu mżawka i zimno (bo ok.2 st. C) nie zachęcały do wyjścia o 7 rano spod ciepłej kołdry. Ale rano kontrolne sms-y do siebie i szybka decyzja  – idziemy.

Plan zakładał podziwianie pięknych widoków oraz samej wieży widokowej niedaleko Města Albrechtice. Więc idziemy (tzn. jedziemy) na miejsce wymarszu do miejscowości Třemešná ve Slezsku. Renia (samochód) bezpiecznie zaparkowała w tradycyjnym już miejscu, czyli na stacji kolejowej.  Uruchomienie urządzeń GPS (łącznie było aż 3) i wymarsz.

Początek to droga czerwonym szlakiem  w kierunku skrzyżowania szlaków Pod Kobylou. Lekkie podejście, lekka zadyszka i  już idzie się szybkim tempem w chłodnym, rześkim powietrzu – jak przystało na Piechurów Ziemi Prudnickiej.

Spod Kobylej niebieskim szlakiem w kierunku już nam wcześniej znanego miejsca oznaczonego jako U Kapličky.  Przez całą trasę za pomocą aplikacji Runtastic robiłem zdjęcia telefonem dla dokumentowania przebiegu trasy (linki poniżej).

Następny etap to spacer po asfalcie, czego specjalnie nikt z nas nie lubi. Tak doszliśmy do drogowskazu, który zaprowadził nas do celu naszej wyprawy czyli na wieżę. Z uwagi na gęstą jak zupa mgłę, wieże (bo są to dwie wieże połączone pomostem) dostrzegliśmy po krótkim podejściu w odległości ok.30 m od nas. Można powiedzieć, że wyrosła nam przed nosami. Szans na dobrą widoczność nie było. Baaa, nie było kompletnie nic widać. Z góry wieży ledwie można było dostrzec ziemię. Było nieco magicznie i bajkowo, a przede wszystkim kompletnie cicho. Nawet ptaki, o tej porze roku zwykle gwarne, kompletnie milczały. Czasem gdzieś odezwał się leniwie drozd śpiewak.

Sama wieża robi wrażenie przede wszystkim swoją budową i wysokością. Na jej szczyt idzie się po schodach i kratownicach, więc przez cały czas widać pod stopami jak oddalamy się od ziemi. Osoby mające lęk wysokości mogą czuć się niekomfortowo. No i w końcu szczyt. Jesteśmy na wysokości ponad czubkami drzew (wieża ma25 mwysokości). Kilka ochów i achów w kierunku czeskich twórców wieży, kilka zdjęć i w dół. Jak zwykle u Czechów, infrastruktura turystyczna na najwyższym poziomie. Wokół wieży dobra tablica informacyjna, wiata drewniana, kosze na śmieci itp.

Po zaliczonej wieży (a dodam ze była to nasza dziewicza wyprawa w to miejsce) zejście tą samą drogą w dół i niebieskim szlakiem do Města Albrechtice.  Znów asfalt przez kilka ładnych kilometrów.

W końcu mój przewodnik, czyli Paweł, daje hasło „żółtym w prawo”, pada odpowiedź „tak jest” i kierujemy się  na skrzyżowanie pod szczytem Kravi Hora. Tutaj rozpoczęła się piękna wędrówka lasami: magiczne klimaty dzięki gęstej mgle, która nie opuszczała nas nawet w lesie, a wilgoć siadała nam na polarki.

W końcu dojście poprzez rozległe łąki na Kravi Horę. Wg zapewnień Pawła rozpościera się stamtąd przepiękny widok na polską stronę oraz Czechy, jednak w ten dzień było widać ledwie końce naszych butów.

Następnie zielonym szlakiem wracamy do miejsca startu, czyli stacji kolejowej Třemešná ve Slezsku.

GPSy stop. Pamiątkowe zdjęcie i odjazd Renią do Prudnika.

Łącznie ok. 26-27 kmprzy 5 godzinach. Tępo nie było powalające, ale i warunki nie były sprzyjające. Niemniej było miło się przejść i pogadać, choć z Pawła lepszy przewodnik niż gaduła, za to ja – czyli Mirek – skutecznie wypełniałem ciszę wyszukanym dowcipem i nieznajomością terenów. Trasa godna polecenia przy sprzyjających warunkach.

Link do trasy na navime.pl.

Link do trasy wraz ze zdjęciami.

Mirek Bartyzel

Szlakiem dawnych wędrowców, czyli pętla Prudnik – Jindřichova vyhlidka – Biskupia Kopa – Prudnik

Zapraszam do lektury opisu wędrówki Pawła Bochenka z nieformalnej grupy Piechurów Ziemi Prudnickiej, który 24 marca wybrał się w trasę o niecodziennym przebiegu i długości (55 km!). Idąc z Prudnika dotarł do ruin zapomnianego schroniska pod szczytem Jindřichovej vyhlidki.

 

Plan akcji zakładał:

– rozruszać kości po zimie,
– spróbować odnaleźć ruiny schroniska Jindřichova vyhlídka,
– przejść się na Biskupią Kopę szlakiem z Petrovic,
– zapoznać się z przebiegiem granicy pomiędzy Przełęczą pod Zamkową Górą a
Wieszczyną,
– mile spędzić słoneczną sobotę.

Rano szybki spacerek do Dębowca przez Okopową, tam przejść się dawną drogą do Jindřichova i już jestem na granicy. Rzut beretem do Wieszczyny idąc po słupkach granicznych, dalej do Jindřichova przekraczając tor linii kolejowej. Stamtąd ścieżką rowerową do doliny Svinnego Potoku, po czym niebieskim szlakiem do skrzyżowania szlaków przy dawnej leśniczówce. Stąd szybkie podejście na łąki na stokach Krowiej Góry (Kravi Hora, 724m n.p.m), a po drodze wizyta w ruinach dawnego przysiółka Jindřichova. Szybka kanapka w wiacie turystycznej na skrzyżowaniu szlaków i wyruszam w górę po żółtej ścieżce.  Po chwili przede mną górka o nazwie Jindřichova vyhlídka, na której w początkach XX wieku kwitło życie turystyczne. Przechodzę przez miejsce zwane Nad Ztracenou Vodou i wchodzę do lasu. Po chwili szlak wychodzi na polanę z widokiem na dolinę Valstejnskiego Potoku, a po jej drugiej stronie wspomniana Jindřichova vyhlídka, a w tle… pięknie jeszcze ośnieżony Pradziad.

Od tej chwili wiem, że do ruin schroniska muszę dotrzeć na własną rękę. Schodzę więc pierwszą napotkaną leśną przecinką w dół, gdzie grunt coraz bardziej mokry. Szybka wspinaczka na grzbiet i odnajduję leśną drogę, która wydaje się prowadzić na szczyt. Choć nie znalazłem jej na żadnej mapie, droga rzeczywiście doprowadza mnie na sam szczyt wzniesienia, położony na wysokości 797 m n.p.m. Po drodze dwa fałszywe alarmy, kiedy sterty kamieniu i jakiś murek oporowy wziąłem za poszukiwane ruiny schroniska. Dobrze jednak, że ciekawość poznawcza kazała mi iść dalej, bo na szczycie byłem już pewny. Znalazłem tam kamienny pomnik, a kilka metrów niżej, na wschodnim zboczu nieźle zachowane ruiny i kamienne fundamenty.

Kilka zdjęć i wracam na żółty szlak. Trochę kluczyłem leśnymi drogami (mapa została w domu, a i tak nie ma na niej dokładnej siatki tych leśnych dróg), udało mi się jednak wrócić na szlak, idąc w kierunku mniej więcej północnym. Dalej znanym już szlakiem do skrzyżowania Pod Solnou Horou, na którym spore połacie śniegu głębokiego nie rzadko po łydki. Potem szybkie zejście do wodopoju (Vojtuv pramen), gdzie krótki odpoczynek. Następnie asfaltem lekko w górę i osiągnąwszy przystanek U Obrazku schodzę zielonym szlakiem ostro w dół do Petrovic. We wsi 1,5km do skrzyżowania, skąd nadal zielonym szlakiem wspinam się na Petrovy Boudy. Szlak sympatyczny i nawet nie zauważyłem kiedy dotarłem na przełęcz. Za kilka chwil odwiedzam pana Mirka na wieży i schodzę żółtym szlakiem na Przełęcz pod Zamkową Górą. Po drodze wyprzedziło mnie kilku wesołych rowerzystów.

Na przełęczy odnajduję słupki graniczne i śladami Andrzeja schodzę w dół. Roślinność jeszcze nie zdążyła zarosnąć ścieżki i idzie się w miarę przyjemnie. Od czasu do czasu trzeba przekroczyć jakiś ciek wodny, który dodaje uroku tym odludnym miejscom. Czasem trzeba uważać na kamienie i jeżyny. Po dotarciu do Wieszczyny decyduję się iść do Prudnika z Dębowca zamiast przez rozdroże pod Trzebiną, bo nie chciałem wędrować po lesie w całkowitych ciemnościach.

Polecam tego typu wycieczkę piechurom, którzy cenią sobie długodystansowe wędrówki w ciszy i spokoju. Do zobaczenia na szlaku!

Przeczytaj także artykuł w dzienniku Prudnicka.pl.

Paweł Bochenek

Trasa Pawła na NAVIME.PL.

Rekonesans na punktach kontrolnych

Dziś, czyli w niedzielę 4 września wraz z rodzinką, objechaliśmy punkty kontrolne na trasie jesenickiej. Rzecz w tym, żeby obsługa rajdu wiedziała, gdzie i jak dojechać o czasie. Byliśmy w Rejvizie, w sanktuarium maryjnym na Přičnym vrchu oraz na Krowiej Górze :). Ostatni punkt kontrolny trasy jesenickiej przy zamku w Jindřichovie będzie wspólny z trasą czeską (21 km).

Dzięki własnej czasówce oraz czasom przejść Dawida Tkacza będzie można rozpisać godziny funkcjonowania poszczególnych punktów kontrolnych.