Za nami Racławicka Pętla Przygraniczna. Jak było? Całkiem sympatycznie, bez wyścigów razem z Jarkiem Tomaszewiczem przemierzyliśmy 21-kilometrową trasę oglądając kościół w Racławicach Śląskich dosłownie z każdej strony, bo szlak prowadził wokół wsi. Pętla była spora, po drodze wpadliśmy do Klisinka, czy też Małego Klisina oraz do Dzierżysławic. Okolice Racławic położone w dolinie Osobłogi wbrew pozorom mają spore walory krajobrazowe, ciągle coś jest wyżej i niżej, kłaniają się uroki pagórkowatego Płaskowyżu Głubczyckiego. Największą atrakcją na trasie był z pewnością wiszący most kolejowy, gigantyczna konstrukcja nad Osobłogą, tylko przykro że nie jest już używany. Rzadkością na skalę Śląska jest Szwedzki Słup, XVII-kolumna stojąca na granicy państwa (tam była meta). Bardzo przyjemnie wędrowało się poza zabudowaniami wzdłuż Osobłogi i przy starorzeczach. Ciekawostką była elektrownia wodna koło Klisina. Z kolei na pónocnym odcinku szlaku znajdował się punkt widokowy z pokażną panoramą w kierunku Jesioników. Wrażenie robił węzeł kolejowy Racławic. O dawnej świetności mówią nieużywane dziś budynki. Zresztą kolej towarzyszyła nam cały czas podczas wyprawy, od startu do mety aż osiem razy przekraczaliśmy tory kolejowe, a pociągi mijały nas kilka razy.
Pogoda do wędrówki była idealna do momentu, kiedy nie zaczął padać deszcz. W jednej chwili polne drogi zamieniły się w śliskie mazie. Trudy wędrówki zrekompensowała gościnność organizatorów (Krótkofalowcy z Głubczyc i Odnowa Wsi z Racławic Śląskich) na mecie, którzy częstowali kawą, piwem, kiełbaskami i chlebem ze smalcem. Przebrani w joannickich rycerzy organizatorzy wręczali certyfikaty uczestnictwa. Impreza nawiązywała do 90. rocznicy III Powstania Śląskiego, 135. rocznicy kolei w Racławicach i 10. rocznicy renowacji Szwedzkiego Słupa.
W rajdzie wzięły udział 24 osoby, z czego 8 przeszło trasę 21-kilometrową, kolejne 8 przejechało ją na rowerach, a 8 przeszło szlak 10-kilometrowy.
O szczególach dotyczących imprezy dowiedzieć się można ze strony Staszka Stadnickiego prudnicka.pl. O rajdzie napiszę również w Tygodniku Prudnickim.
Posted by Czarek on 26 czerwca 2011 at 10:12
Musiałem odpuścić sobie udział w tej imprezie, ale jak widzę z opisu, mój udział zaburzył by oktetowy porządek :-). Relacja pokazuje, że impreza, jak każda w tamtych okolicach, się udała:-)
Posted by Balta on 26 czerwca 2011 at 10:21
Ładna galeria … bym powiedział z zacięciem artystycznym 🙂
Posted by aderen on 26 czerwca 2011 at 10:29
No tak, parę zdjęć interwencyjnych się zawieruszyło… Mimo wszystko byłem mile zaskoczony, że po drodze nie spotkałem zbyt wielu dzikich wysypów śmieci.
Posted by aderen on 26 czerwca 2011 at 10:24
Było miło, choć zawsze jest żal, że tak trudno wyciągnąć ludzi z domów, albo z ogródków działkowych. Impreza organizacyjnie przygotowana świetne, z aprowaizacją, z mnóstwem gadżetów itd. Tylko brać i korzystać.
Posted by Jarek on 26 czerwca 2011 at 10:37
Było bardzo fajnie, poza momentem gdzie po deszczu gwiazdy tańczyły na błocie ;). Chociaż My zmokliśmy tylko raz, a Ci co „21” zaliczyli po nas 3-4 razy. Na mecie ładnie prezentował się Staszek jako Naczelny Racławicki Joanita 🙂
Posted by Staszek on 26 czerwca 2011 at 20:58
W imieniu organizatorów dziękuję wszystkim za udział i zapraszam pewnie za rok 🙂